Najkrótszy możliwy wykład dotyczący historii Polski w XX w. musiałby skoncentrować się na trzech datach: 1918 r., 1939 r. i 1989 r. Pierwsza z nich to data odrodzenia państwa polskiego po ponad stuletnim okresie rozbiorów między trzech sąsiadów Rosję, Niemcy i Austrię. Druga data to agresja niemiecka na Polskę, która rozpoczęła konflikt ogólnoeuropejski, a wkrótce globalny. W dodatku zwycięstwo, które nadeszło po sześciu latach w przypadku Polski było co najwyżej połowiczne. Wojna zakończyła się ogromnymi zmianami terytorium Polski i uzależnieniem od ZSRR. Wreszcie trzecia data: to czas upadku komunizmu i odzyskania przez Polskę suwerenności. „Krótki wiek XX” dla Polaków to zatem długi marsz ku wolności w wymiarze państwa, jak i pojedynczego obywatela. Brak niepodległości oznaczał bowiem także brak lub głębokie ograniczenie podstawowych swobód obywatelskich.
Historyk z misją
Informacja o sporządzeniu przez IPN w Krakowie wykazu zbrodniarzy z obozów Auschwitz-Birkenau zainteresowała mnie. Podano liczbę ponad 9,5 tys. funkcjonariuszy SS. Niestety, na upublicznienie tej listy będziemy musieli jeszcze poczekać. „Wcześniej trzeba dokonać wielu weryfikacji” – tłumaczył dyrektor IPN w Krakowie, Marek Lasota, „wszystko trzeba dokładnie sprawdzić. Lista musi być kompletna, a żadne nazwisko na niej nie może budzić wątpliwości“ – dodawał. W tej wypowiedzi, jak i innych doniesieniach medialnych zabrakło mi informacji, że taka lista nie jest właściwie aż tak bardzo pionierskim projektem. Przed kilku bowiem laty podobny wykaz ukazał się w RFN. Jego autorem był ceniony niemiecki dziennikarz, Ernst Klee. Jego biografia ilustruje niełatwą drogę tych osób, które za swoje zadanie życiowe uznały rozprawienie się z nazistowską przeszłością narodu. Jeśli nie można jej było – jak chcieli niektórzy – przezwyciężyć (bewältigen), to konieczne stawało się systematyczne pisanie o zbrodniach i ich wykonawcach. Z pola widzenia nie tracono przy tym ofiar, przywracano im podmiotowość, odszukując nazwiska i twarze. W sposób symboliczny przekreślano w ten sposób numeryczną anonimowość narzuconą przez nazistów.
Wojna na małym ekranie
Dzisiaj telewizja polska i niemiecka wyemitują drugą część filmu pod wspólnym tytułem „II wojna światowa“. Jest to efekt współpracy ZDF i TVP 1. Pierwszą część pokazano równocześnie w Polsce i Niemczech 2 września w bardzo dobrej porze oglądalności. wybuchowi II wojny światowej (Druga Wojna. Pierwszy dzień) Może się mylę, ale to chyba pierwszy przypadek tego typu. Widzowie w obu krajach mogli obejrzeć ten sam film, przybliżający ważny fragment wspólnej historii. Ponieważ nie mogłem obejrzeć pierwszej części w dniu emisji, zrobiłem to dziś. W mediatece ZDF dostępny jest już przedpremierowo drugi odcinek, z czego od razu skorzystałem. Sądzę, że pozwala to lepiej ocenić całość.
(więcej…)
Luki w badaniach polskiego września 1939 r.
Wiedza o przyczynach wybuchu II wojny światowej i pierwszych tygodniach jej trwania wydaje się być ogromna. W ostatnich latach zainteresowanie historyków w kraju i zagranicą koncentrowało się m. in. na okolicznościach zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow, czy bombardowaniach miast polskich, w tym Wielunia w pierwszych dniach wojny. Ponownie zajęto się także sprawą wydarzeń w Bydgoszczy w pierwszych dniach września. Nie pominięto losów ludności żydowskiej w Polsce. W Niemczech szczególną uwagę zwrócono na postępowanie Wehrmachtu na zajmowanym terytorium Polski. Pojawiły się na ten temat osobne monografie. Do niemieckich księgarni trafił właśnie tom sprawozdań oddziałów specjalnych (Einsatzgruppen) z września i następnych tygodni 1939 r., który wydali dwaj niemieccy historycy, specjaliści zajmujący się okupacją hitlerowską w Polsce Stephan Lehnstaedt i Jochen Böhler. Publikacja ukazała się w renomowanej niemieckiej oficynie Metropol-Verlag we współpracy z Niemieckim Instytutem Historycznym w Warszawie.
Przewrót Kopernikański?
Kilka dni temu minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, udzielił wywiadu tygodnikowi „Die Zeit“ pod prowokacyjnym nieco tytułem „Nie chcemy zimnej wojny“. Minister poruszył liczne aktualne kwestie polityki zagranicznej. Sprawom niemieckim poświęcił sporo miejsca, także polityce historycznej obecnych Niemiec. Wyraził swe stanowcze oburzenie z powodu błędów i krzywdzących Polskę wątków w miniserialu „Nasze matki, nasi ojcowie“. Zaznaczył przy tym, że w Niemczech nadal istnieje duża dysproporcja w przedstawianiu historii II wojny światowej. „Wstydzicie się za holokaust – mówił niemieckim dziennikarzom –, i wiecie, że pokonano was pod Stalingradem. Jednak nie czynicie zbyt wiele wysiłku dowiedzenia się, jak zachowywali się u nas wasi ojcowie i dziadkowie. A niemieckie zachowanie w okupowanej Polsce nie można było porównywać z żadną inną okupacją. To nie był tylko terror – konkludował minister –, lecz także codzienne poniżanie dumnego narodu“. W innym miejscu dodawał: „Proszę porównać ilość miejsca, jakie poświęca się w podręcznikach szkolnych we Francji i Polsce. Czy nie jesteście Panowie zdania, że powinna tu zaistnieć jakaś równowaga?“ Tak się złożyło, że właśnie te dwa tematy: traktowanie przez Niemców losów Polski i Polaków w czasie okupacji oraz ujęcie tej problematyki w niemieckich podręcznikach do historii interesowały mnie w ostatnich kilku dniach szczególnie mocno. Na zaproszenie Instytutu Badań Podręcznikowych im. G. Eckerta w Brunszwiku, z którym współpracuję od wielu lat, przeanalizowałem atlasy do historii i 15 podręczników dla gimnazjum z różnych landów. Opinię ministra Sikorskiego, niestety, można tylko potwierdzić.