Społeczna rola uczonych

S

W życiu codziennym często towarzyszy nam uczucie pośpiechu, gonitwy od jednej sprawy do drugiej, stale mamy w głowie kalendarz i rzeczy do załatwienia “na wczoraj”. Zajęcia, konferencje, zebrania, prace organizacyjne i załatwianie różnorakiej biurokracji, praca w bibliotece i archiwum (z poczuciem, że się tu spędza za mało czasu), wreszcie pisanie (do którego nierzadko zasiada się dopiero późnym wieczorem) i zastanawianie się nad nowymi pomysłami badawczymi. Nic wyjątkowego, tak się żyje w świecie akademickim w „ramach nienormowanego czasu pracy”. I trzeba przyznać, że ten system daje też wiele korzyści. Dla wielu z nas jest jedynym, w którym chcieliby pracować. Jednak stale zagonieni rzadko znajdujemy moment, by zastanowić się nie tylko nad własną pracą, ale też rozwojem naszej dziedziny, oczekiwaniami zewnętrznymi wobec niej i opiniami na temat jej osiągnięć. Przystanąć na chwilę i spróbować z dystansu spojrzeć, co z tej krzątaniny wynika? Teraz mogę sobie na ten luksus pozwolić jako szczęśliwiec korzystający z urlopu naukowego. Jedną z okazji było przygotowanie się do dyskusji, którą zorganizował mój wydział. Zastanawiając się nad jej tematem, zacząłem także myśleć o roli naukowców w ich społecznych przestrzeniach.

Impulsem do rozważań o społecznej roli uczonych stała się dla mnie dyskusja na temat polityki historycznej, którą zorganizowano na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych U. Wr. W zamyśle pomysłodawców ma to być pierwsza z cyklicznych debat na różne ważne tematy. Dotyczą one rozmaitych kwestii, z którymi jesteśmy konfrontowani jako naukowcy. Wybór tematu pierwszej debaty nie jest zaskoczeniem. W ostatnich latach pojęcia polityki historycznej używano w różnych kontekstach, obecnie jest nie tylko tzw. gorącym tematem w mediach, ale i podkreślanym stale elementem działań władz. Często budzi też skrajne reakcje, w których nie brak emocji. Zarzuca się mu nawet maskowanie niesławnej pamięci państwowej indoktrynacji.

W negatywnym podejściu emocjonalnym postrzega się politykę historyczną jedynie jako mechanizm dzielenia oraz źródło różnych konfliktów. W pozytywnym jako wyjątkowo skuteczny i niezbędny instrument spajania nas w narodową wspólnotę oraz środek upowszechniania korzystnego dla nas wizerunku narodu na zewnątrz. Refleksja nad polityką historyczną oparta na racjonalnej analizie wskazuje, że jest to jedna z wielu polityk prowadzonych zawsze przez władze (równorzędnie np. z polityką gospodarczą, zagraniczną i in.), nawet jeśli nie umieszczają jej na swych sztandarach. Istotne jest raczej, co w jej ramach jest przekazywane i czynione, a nie fakt, że w ogóle jest prowadzona. Dla historyków ważne jest zaś pytanie, jakie miejsce zajmują na tym polu wyniki ich pracy i oni sami.

By przybliżyć się do fenomenu polityki historycznej, należałoby zacząć od definicji. O czym mówimy? Nie ma jednej definicji polityki historycznej. Praktycznie każdy z autorów piszących na ten temat proponuje własne rozwiązania. Czy trudności ze zdefiniowaniem tego problemu wiążą się z tym, że jest to kalka z innego języka? Trudno odpowiedzieć. Przedstawiciele innych dyscyplin zaproponowali określenia, które ich zdaniem w sposób bardziej adekwatny oddają główny problem. Proponują używanie takich terminów, jak polityka pamięci czy polityka wobec przeszłości. Niezależnie od tego w każdej z tych propozycji pojawia się pojęcie polityka, a to prowadzi nas do pytania o jej kreatorów.

Głównym zadaniem historyka – w klasycznym rozumieniu – jest dążenie do obiektywizmu (a to jest uparcie uciekający króliczek), a tym samym – jak chcielibyśmy mimo wszystko wierzyć – prawdy. Oczywiście, także i tu pojawia się problem, który trudno rozstrzygnąć. Im dalej w przeszłość, tym więcej trudności w „rekonstruowaniu”, zbiór źródeł nierzadko jest bardzo skromny. Im bliżej naszych czasów, tym częściej kontakt z bazą źródłową przypomina walkę z potężną falą przypływu. Uciekamy się do selekcji, której podłoże nie zawsze jest czytelne i jasno określone. W dodatku i tak część zasobów z przyczyn zewnętrznych pozostaje dla nas niedostępna.

Wyznając wiarę w obiektywizm (lub konieczność dążenia do niego) i tak jesteśmy dzieckiem swych czasów, swego środowiska, mamy swoje poglądy, które nie jest tak prosto oddzielić od naszego patrzenia na przeszłość. Niezależnie od tych dylematów, które czasem przeradzają się w zagrożenia dla neutralności badacza, historia jako nauka stoi w opozycji do polityki. Co innego ją napędza, stawia sobie całkiem inne cele, choć sfera polityki potrafi wywrzeć na ich realizację całkiem spory wpływ. W centrum stoi tu władza, jej plany i jej oddziaływanie. Przeszłość (w jej szerokich rozumieniu) staje się instrumentem w rękach polityków, których część zdaje się nawet myśleć, że są bardziej na polu historii kompetentni od samych historyków.

Pojęcie polityki historyczna (Geschichtspolitik) pojawiło się w Niemczech w połowie lat 80. XX w. Jako pierwszy użył go, co może zaskakiwać, starożytnik, Christian Meier. Działo się to podczas zjazdu niemieckich historyków w Trewirze w 1986 roku. Nieco upraszczając, można politykę historyczną zdefiniować jako zamierzoną instrumentalizację historii dla uzyskania celów politycznych i partykularnych korzyści. Także polityka pamięci nie jest określeniem rodzimym, lecz kalką z języka angielskiego (politics of memory). W centrum zainteresowania w przypadku tego terminu jest klasa polityczna i jej wpływ na zakres i charakter zbiorowej pamięci historycznej. Jedna z definicji tego pojęcia wręcz mówi, że jest to świadome wspieranie pamięci o konkretnych wydarzeniach, procesach i postaciach historycznych z politycznym zamiarem i w celach politycznych.

Z polityką historyczną, polityką pamięci czy polityką wobec przeszłości związani są konkretni kreatorzy. Do najważniejszych należy klasa polityczna, a także media i naukowcy. Chyba truizmem będzie stwierdzenie, że każda władza niezależnie od systemu politycznego prowadzi jakąś politykę historyczną. Różni się jednak tym, w jaki sposób to czyni i za pomocą jakich narzędzi. W tym miejscu warto zastanowić się, kto wywołuje publiczne dyskusje o przeszłości i stosunku do niej. W literaturze wskazuje się na różne podmioty. Są to intelektualiści, którzy podejmują tematy w ich ocenie ważne dla społeczeństwa. Jeśli tak jest, wzbudzają zainteresowanie mediów, opinii publicznej i wreszcie rządów. W innym przypadku są to politycy, którzy uważają podejmowanie dyskusji na tematy historyczne za ważne z punktu widzenia ich interesów, licząc, że spotka się to z odzewem społecznym (przynajmniej w ich potencjalnym elektoracie) i dzięki temu będzie można łatwiej zrealizować swe zamysły. W Polsce dominuje w ostatnich latach ten drugi model (pierwszy był moim zdaniem widoczny w latach 90. XX w.).

Polityka historyczna jest realizowana najczęściej przez instytucje państwowe, kulturalne, oświatowe, finansowe (dysponowanie środkami), ale także aparat sprawiedliwości. W naszym kraju można wskazać kilka płaszczyzn aktywności. Są to państwowa, samorządowa i pozarządowa w postaci różnych organizacji społecznych o charakterze ogólnopolskim lub lokalnym. Politykę historyczną, o czym warto też pamiętać, tworzą zatem również podmioty niepaństwowe. Mogą one wpływać (i nieraz wpływają) na te pierwsze. W polskich warunkach taką instytucją jest z pewnością m. in. Kościół katolicki i jego organizacje.

Do realizacji polityki historycznej używane są różne narzędzia. Jedna z typologii mówi o czterech grupach narzędzi, do których dobierane są odpowiednio instrumenty (podaję za Katarzyną Kącką). Są to:

  • Zagospodarowanie przestrzeni symbolicznej państwa w wymiarze świadomościowym i materialnym (stawianie / obalanie pomników, uroczystości rocznicowe, rekonstrukcje historyczne). Instrumentami są kalendarz świąt i związane z nimi rytuały,

  • Działalność instytucji pamięci (archiwa, biblioteki, muzea, teatry państwowe / narodowe), które pełnią rolę pasywną (archiwizowanie, katalogowanie i udostępnianie wytworów przeszłości) i aktywną (przedstawienie i tłumaczenie przeszłości). Przykładem takiej aktywności może być Muzeum Powstania Warszawskiego,

  • Edukacja i wychowanie oraz nauka. Szkoła jest podatna na sterowanie treściami na lekcjach (finansowanie, status nauczyciela jako funkcjonariusza publicznego, centralizacja standardów kształcenia, obowiązek szkolny),

  • Wymiar sprawiedliwości (tzw. sprawiedliwość tradycyjna, inaczej rozliczenie byłych elit rządzących w czasie tranzycji z systemu autorytarnego do demokratycznego). Rozliczenie z przeszłością zawsze ma wymiar polityczny. Jest to bardzo trudny, ale konieczny proces, gdyż społeczeństwo w przełomowych historycznych momentach oczekuje wskazania i ukarania winnych.

Do tego katalogu narzędzi uprawiania polityki historycznej należą także elementy kultury popularnej. Mogą być one wykorzystywane przez instytucje państwowe lub od państwa zależne (poprzez przyznawanie środków), ale także przez innych animatorów polityki historycznej, także tych działajacych oddolnie i niezależnie. W ostatnich latach dużym powodzeniem cieszą się filmy fabularne i seriale o tematyce historycznej, co zresztą nie jest jakimś ewenementem, by przypomnieć popularność dzieł tego typu powstałych w PRL. Paradokumenty o tej tematyce ściągają tysiące widzów przed ekrany. Muzyka rockowa także ma w tym swój udział, sięgając po teksty z epoki, bądź tworząc całkowicie nowe utwory. Popularnością cieszą się gry planszowe o tematyce historycznej czy inspirowane nią gry komputerowe.

Innym sposobem przenikania treści nawiązujących do przeszłości są rekonstrukcje historyczne, realizowane przez rosnącą grupę hobbystów (przy czym ich zainteresowanie wyraźnie przesuwa się od dawna popularnych czasów średniowiecza ku XX w., zwłaszcza II wojnie światowej). Odtwarzanie niektórych wydarzeń historycznych budzi niejednokrotnie uzasadnione kontrowersje z powodu wprowadzania do przestrzeni publicznej symboliki totalitarnej czy rekonstrukcji scen przemocy i mordów. Warto też wspomnieć o popularnym medium kultury masowej, jakim jest komiks. Utwory tego typu o tematyce historycznej od dekad cieszą się niesłabnącym powodzeniem, przejawem dzieł plastycznych nawiązujące do przeszłości np. okresu powojennego.

Czy tzw. odzież patriotyczną można zaliczyć do tego rodzaju przejawów popkultury? Z pewnością jest to jedna z form, która nabiera już poniekąd charakteru masowo wytwarzanej konfekcji (projektowanie serii, grupa wytwórców i sieć dystrybucji, działające na zwykłych zasadach rynkowych). Inne pytanie, na ile osoby noszące tego rodzaju odzież czynią to świadomie i wiążą z tym własny wysiłek pogłębiania znajomości historii, a na ile ulegają po prostu przejściowym modom. Pojawia się tu również kwestia, czy leżący u podstaw zamiar przypominania i honorowania wybranych z przeszłości wydarzeń I ich bohaterów nie skutkuje z czasem ich banalizacją i zamianą w swego rodzaju gadżet (np. nalepki z “Polską walczącą” na zderzakach aut).

Oczywiście wskazanie twórców oraz narzędzi realizacji polityki historycznej nie wyczerpuje problemu. Osobnym zagadnieniem, które chętnie podejmę przy następnej okazji, są mechanizmy realizowania tej polityki w odniesieniu do wydarzeń i bohaterów.

Na pytanie postawione we wstępie do tego wpisu należy – moim zdaniem – udzielić odpowiedzi twierdzącej. Naukowiec ma istotną rolę do odegrania. Aktywny udział dyskusjach społecznych jest ważny, wręcz konieczny. Refleksja nad sposobem traktowania przeszłości w bieżącej polityce jest podstawowym z naszej perspektywy zagadnieniem, choć należy mieć świadomość ograniczeń, w jakich się poruszamy. Inicjowanie debat ważnych z punktu widzenia życia społecznego jest też zadaniem uczonych. Podobnie jak włączanie się do już rozpoczętych. Tylko w ten sposób możemy przekazać nasze stanowisko jako głos specjalistów, możemy też strony takich debat uwrażliwić na niebezpieczeństwo instrumentalizacji lub słabo maskowanej manipulacji.

Korzystałem:

Katarzyna Kącka, Polityka historyczna: kreatorzy, narzędzia, mechanizmy działania – przykład Polski, w: Narracje pamięci: między polityką a historią pod redakcją Katarzyny Kąckiej, Joanny Piechowiak-Lamparskiej i Anny Ratke-Majewskiej, Toruń 2015, s. 59–80.

Lech M. Nijakowski, „Dobra zmiana” i polityka pamięci, „Zdanie“, 2016, nr 1-2.

Eugeniusz Ponczek, Polityka wobec pamięci versus polityka historyczna: aspekty semantyczny, aksjologiczny i merytoryczny w narracji polskiej.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Wstaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »