Dr Richard Pyritz należał do osób, które z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem działały na rzecz porozumienia i pojednania polsko-niemieckiego. Wiadomość o Jego śmierci była smutnym zaskoczeniem. Urodzony w Szczecinie, związany przez większość życia z Lubeką, z wykształcenia był weterynarzem. Od kilku już dekad znany był jako inicjator wielu projektów polsko-niemieckich, mecenas nauki i aktywny członek Rotary Club. Przed kilku tygodniami zaprosił mnie do udziału w jury konkursu, które miało przyznać nagrodę młodym ludziom za wkład w relacje polsko-niemieckie. Niestety, nie zobaczyliśmy się już więcej.
Relacje polsko-niemieckie już dawno przestały być domeną jedynie państw i rządów, silnie uzależnioną od politycznych decyzji tzw. góry. Podpisanie traktatów polsko-niemieckich w latach 1990-1991 stworzyło nowe podstawy kontaktów, które z powodzeniem i na różnych polach wykorzystują organizacje pozarządowe, jak i zwykli obywatele. Nie tak dawno obecny obóz władzy bardzo krytycznie wypowiadał się o bilansie polsko-niemieckich stosunków, także o samym traktacie. Słowa popłynęły w eter, emocje na moment dały o sobie znać, ale przysłowiowa karawana jedzie, jak na razie, dalej. Składa się na nią polsko-niemiecka zbiorowość ludzi i podmiotów współpracujących każdego dnia w sposób autonomiczny i zorientowany na oddolne potrzeby i zainteresowania.
Na ogół nie jest niczym zaskakującym, że między politykami dwóch państw dochodzi do sporów i okresów pewnego napięcia. Przy tak zróżnicowanym spektrum politycznym i wyznawanych poglądach do takich sytuacji musi dochodzić. O jakości relacji dwustronnych w demokratycznych państwach decyduje także owa sieć powiązań na poziomie samorządów, instytucji, organizacji, relacji międzyludzkich. To że jest ona tak silna, iż może rozwijać się mimo politycznych zawirowań (zresztą bardziej werbalnych niż realnych w przypadku Warszawy) bardzo dobrze świadczy o pracy, którą przez dekady wykonywali z potrzeby serca i sumienia tacy ludzie jak m. in. Richard Pyritz.
Dla osób, które świadomie przeżyły okropieństwa II wojny światowej, motywem szukania dialogu z sąsiadem była chęć przełamania nienawiści, nierzadko z jednej strony istniała potrzeba ekspiacji, z drugiej wybaczenia. Inspiracje były zresztą różne. Dla jednych były to motywy religijne, dla innych przerwanie pasma „fatalizmu wrogości“ w interesie pokojowego rozwoju obu sąsiedzkich narodów. Dla wszystkich, tych nielicznych, motywem nadrzędnym było stworzenie podstaw do dialogu, odważne wyciągnięcie ręki w drugą stronę często bez pewności, czy zostanie przyjęta. Pierwsze takie działania zapoczątkowano już w latach 50. XX wieku. Rozpoczęty wtedy proces, dopiero w następnych dziesięcioleciach, mimo ograniczeń „wielkiej polityki“ zaczął przynosić pozytywne rezultaty. A kiedy owa „wielka polityka“ przestawiła wektory na bardziej sprzyjające, rozkwitł.
Szanse i możliwości, które się wtedy pojawiły doskonale wyzyskał także Richard Pyritz. Urodził się w 1940 r. w niemieckim wtedy jeszcze Szczecinie. Studia i doktorat zrobił na Tierärztliche Hochschule w Hanowerze. W 1978 r. otworzył lecznicę dla zwierząt w Ratzenburgu, gdzie pracował do 2003 roku. Jeszcze w czasie studiów poznał polskich studentów, co obudziło w nim zainteresowanie Polską. W 1974 roku zorganizował podróż studyjną za Odrę. Przez dwa tygodnie zwiedził wraz z koleżankami i kolegami z roku kilka polskich miast. Był to przełomowy okres dla stosunków polsko-niemieckich po II wojnie światowej. W 1972 roku nawiązano stosunki dyplomatyczne między PRL a RFN. Polska stała się atrakcyjnym krajem dla przybyszy z Zachodu.
Pyritz do Polski będzie przyjeżdzać w następnych dziesięcioleciach ponad 200 razy. W latach 80. XX wieku pospieszył z pomocą charytatywną. Zbierał pieniądze na lekarstwa, urządzenia i sprzęt medyczny. W 1997 roku pozyskał pisarza Güntera Grassa, prywatnie swego przyjaciela do gry w karty, dla pomocy polskim powodzianom. Zaangażował się w budowę miejsca spotkań młodzieży w Oświęcimiu, był wieloletnim członkiem jego rady.
W organizacji pomocy dla Polski często korzystał z sieci kontaktów, jakie dawało członkostwo w Klubie Rotarian. Był jego członkiem od 1972 r. (a od 1982 był członkiem Rotary International). Pełnił tam różne funkcje. Utworzył Klub Rotarian w Oświęcimiu. Przed kilku laty wydał dwie publikacje, które są formą podsumowania aktywności. Jedna jest poświęcona Europejskiemu Uniwersytetowi Viadrina, który wspierał w różny sposób, m .in. fundując stypendia. Druga dotyczy pracy w Oświęcimiu. Zamieszczone tam teksty nie straciły nic na aktualności, a może nawet zyskały, bo pod naciskiem współczesności i bieżącej polityki zapominamy zbyt łatwo o trudzie przełamywania ciężaru historii. Książka pokazuje też, że krytyczny dyskurs nad przeszłością w Niemczech jest bardzo zaawansowany, stał się częścią myślenia niemieckich elit i najaktywniejszej części społeczeństwa.
Dr Pyritz był bardzo życzliwym, lecz także krytycznym obserwatorem Polski i relacji polsko-niemieckich. Ich stała poprawa leżała mu bardzo na sercu. Organizował niezliczone dyskusje w Niemczech z udziałem polskich referentów, by z „pierwszej ręki“ informować niemiecką opinię publiczną o sytuacji, problemach, wyzwaniach. Nie pamiętam już, dokąd po raz pierwszy zostałem przez Niego zaproszony do udziału w dyskusji. Było to gdzieś w południowych Niemczech. Potem odbyliśmy wspólną podróż autem do Lubeki, w której mieszkał. Pamiątką tego wyjazdu jest imponujące dzieło niemieckiej historiografii, 12 tomów historii I wojny światowej, które wtedy mi podarował. Od tego czasu spotykaliśmy się przy różnych okazjach. Ostatnio byłem zaproszony do udziału w seminarium stypendystów polskich i niemieckich z Viadriny na zamku Trebnitz Brandenburgii. Spotkanie to i dyskusje pozostaną mi na długo w pamięci.
Wieloletnie trudy dr Richarda Pyritza, Jego wielkie zaangażowanie na rzecz poprawy relacji polsko-niemieckich zostały docenione w Polsce i Niemczech. W 2005 otrzymał Krzyż Zasługi RFN, a w roku 2014 Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Można się zastanowić, czy wszystkie te osiągnięcia byłyby możliwe bez przyzwolenia i pomocy żony R. Pyritza, Ilse, z którą w tym roku obchodził 50-lecie małżeństwa. Była zawsze u Jego boku, wspierała Go i podzielała jego zainteresowania.
Po przejściu na emeryturę uruchomił w swym mieszkaniu małe biuro. Zgromadził tam liczne segregatory z projektami, które realizował w ostatnich dziesięcioleciach. „Interesować się! Czynić to, co jest możliwe“. To jedna z jego licznych wypowiedzi, swoiste credo działania, które i dziś nie straciło nic na aktualności. Odszedł wielki przyjaciel Polski.
Zdjęcie pobrałem z internetu.
Zob. także: