W ostatnich dniach nie zamieściłem żadnego nowego tekstu na blogu. Nie miałem ochoty zabierać głosu na tematy, które najpierw wywołują irytację, a zaraz potem uczucie bezsilności. Zastanawiam się, czy pisanie polemik, podpisywanie kolejnych listów protestacyjnych ma w ogóle sens. Działania państwa na polu polityki historycznej nabrały ostatnio tempa. Na naszych oczach następuje przewartościowanie dotychczasowych ustaleń historyków, pojawiają się nowi pseudohistoryczni „znachorzy“, którzy przekonują, że posiedli wszelki monopol na prawdę historyczną. Bo im się tak wydaje, bo „posiadają“ taką wiedzę… Na szczęście są już wakacje, można choć na chwilę oderwać się od bieżących spraw, nabrać oddechu i naładować baterie.
Coraz częściej zauważam, że wsłuchując się w wypowiedzi części polityków lub rozmaitej maści specjalistów od historii błyskawicznie podnoszę sobie nie poziom zainteresowania tzw. debatą publiczną, a raczej poziom ciśnienia. Czy jednak niemal codzienne przejmowanie się tym, kto i co znów kontrowersyjnego/głupiego/naiwnego powiedział, ma jeszcze sens? Mamy do czynienia z ogromnym zalewem wielkiej niekompetencji i ignorancji. Bez zażenowania, cienia wątpliwości otwarcie i publicznie, zwykle też bez szacunku dla innych stanowisk, wygłasza się poglądy, które są błędne, nie mają żadnego oparcia w źródłach, ocierają się o wstydliwe dotychczas skrajności. Głosi się je jednak z wielką pewnością siebie, bez zastanowienia się. Poczucie pewnej żenady przestało już odgrywać jakąś rolę. Coś co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia, dzisiaj wręcz jest traktowane jako jedyna prawdą, której wszyscy mają się podporządkować. Stonowane i wyważone wypowiedzi koleżanek czy kolegów po fachu traktowane są jako dysonans, niepotrzebne wtrącanie się i burzenie „spójnej“ pseudohistorycznej narracji.
Na szczęście mamy już wakacje. To okres, gdy można choć na chwile oderwać się od obserwowania bieżących spraw, nabrać dystansu i oddechu. Uspokoić umysł i serce. Wakacje zapowiadają się jednak bardzo pracowicie. Przede mną jeszcze kilka zaległych recenzji, odkładane lektury piętrzą się na biurku. Postaram się wyłączyć z obserwowania i komentowania różnych forów społecznościowych. Plecaki już spakowane. Jutro wyjazd na Kaszuby. Będzie mi towarzyszyć trzech młodych ludzi. W planie mamy – obok wypraw kajakowych i różnych rozkoszy biwakowania pod gołym niebem, także zwiedzenie kilku muzeów. Z ciekawością będę obserwować reakcje moich towarzyszy i przysłuchiwać ich dyskusjom. Grupa jest polsko-niemiecka, tematów do rozmów nie powinno zabraknąć.
Tekst zilustrowałem zdjęciami z austriackiego Retz. Wino w tym roku znów dopisało, nasza prowizoryczna piwniczka wypełniła się po brzegi produktami winnicy rodziny Rockenbauerów. Na frasunek najlepszy trunek… Muszę jednak uważać, bo powodów do frasunku chyba jesienią też nie zabraknie, a wątrobę ma się jedną. Na razie wszakże: ahoj przygodo!
Życzę udanego wypoczynku, zdrowia, a przy okazji dystansu wobec powodzi słów dookoła. Nie ma żadnej potrzeby katować się tym, ze ktoś coś gdzieś powiedział (a dziennikarz przyciął, z głupoty lub złośliwie). To tylko słowa…
Pozdrawiam
A zerknijcie przy okazji do Muzeum Ziemi Puckiej http://muzeumpuck.pl/
….mam bardzo podobne odczucia – miesiące letnie to właśnie pora na twórczy odpoczynek i zebranie sił. Potem, jesienią trzeba zabrać się znów do mozolnej pracy – spokojnie tłumaczyć, wyjaśniać, reagować. A podczas wakacji wyłączyć się od spraw bieżących i nadrobić zaległości w lekturze piętrzących się na biurku książek. Dużo ciekawych rzeczy ostatnio wydano i napisano. Książek mądrych, wzbogacających, dających do myślenia. Nie męczących, lecz dających siłę. Życzę twórczego odpoczynku i wszystkiego dobrego! AR
Życzę udanego pobytu. Mam bardzo dawne wspomnienia z Kaszub, bo z 1961 roku, ale bliskie sercu.