W kraju pewnie wszyscy siedzą przed telewizorami. Trwa mecz Francja – Islandia. Niestety, zmagań obu drużyn nie mogę obserwować. W hotelu wprawdzie jest telewizor, jednak brak jest programu z transmisją meczu! Wcześniej szukałem bezskutecznie strefy kibica. Gdzie jestem? Dlaczego to takie dziwne? Od kilku godzin znajduję się w samym centrum Paryża. Może to tylko moje przelotne wrażenie, ale nie czuć tutaj piłkarskiego święta, Paryż może trochę rozleniwiony, skąpany w deszczu…
Na kilka dni przyjechałem do Paryża. Uczestniczę w szkole letniej, którą zorganizowaliśmy z naszymi partnerami z Paryża i Monachium już po raz szósty. Program zapowiada się bardzo ciekawie, dopisali uczestnicy. Tym razem tematem przewodnim jest „Europa od dołu“. Zwrócenie uwagi na postrzeganie spraw kontynentu przez zwykłych obywateli nabiera zwłaszcza dzisiaj w obliczu Brexitu i innych problemów współczesnej Europy szczególnego znaczenia.
Atrakcją dzisiejszego wieczoru miał być mecz Francja – Islandia. Może zbyt naiwnie podszedłem do tego. Przyzwyczajony do piłkarskiego entuzjazmu w kraju byłem przekonany, że będzie można spędzić ten wieczór na wolnym powietrzu, obserwując zmagania obu drużyn. Niestety, tak się nie stało. W centrum Paryża nie trafiłem na taką strefę, w restauracjach tylko gdzieniegdzie były wystawione telewizory. W dodatku paskudnie się rozlało, co nawet Paryżowi odjęło uroku. Po powrocie do hotelu w mokrych butach okazało się, że ostatnia deska ratunku dla okazjonalnego kibica nie istnieje. W zestawie programów zabrakło transmisji na żywo ze Stade de France! Niewiarygodne. Na szczęście mam dostęp do internetu i na portalu Gazety Wyborczej mogę śledzić przebieg meczu. Niestety, moje psychiczne wsparcie Islandczykom nie pomaga. 4:0 po pierwszej połowie.
Moje wsparcie też nie pomogło, już 5 do jednego…