Uczelnie intensywnie przygotowują się do ewaluacji. Pracę trwają już kilka miesięcy i właśnie dobiegają do mety. Ewaluacja składa się z kilku części, m.in. opisu wpływu społecznego (część III). Moim zdaniem z tym ostatnim wiąże się pewien istotny problem, który wymaga wyjaśnienia. Czy można w dokumentach ewaluacyjnych, w dodatku bez zgody zainteresowanego, wymieniać jego aktywności, które wpisują się w zakres tej części, ale są prywatną hobbystyczną działalnością? Z jednej strony to cieszy, że (w prawdzie bez wiedzy i zgody) docenia się np. twórczość blogerską i podcasterską, z drugiej strony pojawiła się wątpliwość, czy taka sytuacja jest dopuszczalna, zgodna choćby z prawem autorskim.
Opis wpływu
Ewaluacja uczelni wyższych wkroczyła w decydujący moment. W ostatnich miesiącach trwały intensywne prace nad wypełnieniem formularzy i opisem tzw. trzech zakresów. Trzecim z nich jest opis tzw. wpływu społecznego. Co kryje się pod takim pojęciem? Jak jest definiowane? W materiale do ewaluacji znalazłem taką definicję:
Jest to formuła dosyć pojemna, można w niej, przy odpowiednim skonstruowaniu, uwzględnić różne pozanaukowe aktywności. W przypadku historyków może to być nasza obecność w przestrzeni publicznej (public historians), udział w dyskusjach i debatach w kraju i zagranicą, działalność ekspercka i recenzyjna, zasiadanie w krajowych i zagranicznych radach naukowych i opiniujących.
Inną formą aktywności może być działalność blogerska, vlogerska czy podcastowa. Do tego może dochodzić systematyczny i zaprogramowany udział w mediach społecznościowych.
Popularyzacja historii
Jednym z pól aktywności jest wykorzystanie internetu do popularyzacji historii. Przegląd aktywności zawodowych historyków polskich w tym zakresie nie przedstawia się najlepiej, choć powoli się zmienia na lepsze. Wykaz tych aktywności na bieżąco aktualizuję na specjalnie w tym celu stworzonej stronie internetowej. Dominują osoby, które nie są związane z Instytutami Historycznymi, jednak są często ich absolwentami i czują potrzebę pozanaukowego wykorzystania swej wiedzy.
Działalność tego typu uprawianą przez nielicznych zawodowych historyków traktowano w ich macierzystych instytutach po macoszemu, nie dofinansowywano ich działalności, nie proponowano żadnych zastępczych (niefinansowych ) zachęt (np. obniżenie pensum dydaktycznego itd.).
Ten lekceważący stosunek jednych zniechęcał (z tych też powodów największym problemem polskiej blogosfery / vlogów / podcastów jest brak systematyczności i determinacji). Innych utwierdzał w uporze, że mimo wszystko warto prowadzić aktywność dalej, bo są czytelnicy / słuchacze, są jakieś zadania społeczne, a poza tym rzeczywistość cyfrowa wchodzi w coraz szersze pole naszego funkcjonowania.
Konieczność opracowania III części ewaluacji (opisu wpływu społecznego) ukazało nagle aktywność tych nielicznych w całkiem innym świetle. Okazało się, że można ją w pełni wykorzystać na potrzeby ewaluacji i ku chwale dyscyplin. Nie wiem, jak rozwiązano ten problem w innych ośrodkach. Zbieram informacje.
Postępowanie mojej dyscypliny mnie kompletnie zaskoczyło. Tworzę z różną częstotliwością pięć blogów, trzy podcasty o różnej tematyce (w tym jeden z prof. Przemysławem Wiszewskim). Każdemu podcastowi towarzyszy dodatkowo osobna strona internetowa.
Dziennie zaglądają do tych materiałów dziesiątki osób, miesięcznie są to już tysiące (pierwszy blog założyłem jeszcze w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku, drugi w 2013. Potem doszły następne). Jakiś więc wpływ moja działalność wywiera… choć bez porównania z celebrytami sieci.
Ewaluacja a prawo autorskie
Zacząłem się zastanawiać, czy możliwość wykorzystania prywatnej i hobbystycznej aktywności członka dyscypliny naukowej do wykazania jej w III części ewaluacji nie jest regulowana przez prawo autorskie. Wymienienie mojej działalności odbyło się bez porozumienia ze mną, choć w przypadku publikacji naukowych musiałem podpisywać specjalne oświadczenia o ich wykazywaniu do celów ewaluacji.
Przypomnę, że od oceny komisji ewaluacyjnej będzie zależeć kategoria dyscypliny. Za wysoką oceną idą wyższe środki finansowe na badania itd. Wymienienie więc tych aktywności, może mieć (choć nie musi) bezpośrednie przełożenie, można pomóc dyscyplinie uzyskać konkretne korzyści.
Nie chcę wchodzić w dyskusję, czy III część ewaluacji jest sensowna, czy nie, na ile powinno ważyć w całościowej „wycenie” dokonań dyscypliny. Tak zdecydował ustawodawca, musimy się do tego przygotować (jaka będzie przyszłość, to sprawa drugorzędna).
Można się jednak choć umiarkowanie cieszyć, że w końcu zauważono naszą działalność pozanaukowa, popularyzatorską. Są jednak warunki, które powinny być przestrzegane. Ciekaw jestem zdania specjalistów od prawa autorskiego, jak i opinii kolegów po fachu.
Czy podniesiony przeze mnie problem jest tylko przysłowiową burzą w szklance wody, czy może wskazałem na jeden z kluczowych problemów, z którym nie potrafi sobie poradzić taka czy inna uczelnia.
Tekst zamieszczam na moich trzech blogach jednocześnie: blogihistoria, Public History i Visual History, Krzysztof Ruchniewicz. Z warsztatu niemcoznawcy.