Przed kilku dniami minęła kolejna rocznica podpisania układu Ribbentrop-Mołotow. Niegdyś był to temat tabu. Obecnie geneza porozumienia, główni aktorzy oraz skutki dla Polski i Europy Środkowo-Wschodniej są bardzo dobrze znane. Szczególną uwagę poświęca się represjom, które rozpoczęły się wraz z radziecką agresją na II RP. Kolejne publikacje przyczyniają się do popularyzacji tematu, również – co dla nas jest szczególnie ważne – zagranicą. Najświeższym przykładem jest wydawnictwo niemieckie, poświęcone wieloletniej walce o pamięć o zbrodni katyńskiej i materialnym formom upamiętniania. W książce udokumentowano 178 miejsc pamięci w Polsce i na świecie, które związane są z uczczeniem ofiar polskich w ZSRR. Pomysłodawcą tej publikacji jest niemiecka fundacja Bundesstiftung zur Aufarbeitung der SED-Diktatur, która była dotąd znana z różnych inicjatyw upamiętniających zbrodnie komunistyczne, zwłaszcza enerdowskie. W jej opracowaniu uczestniczyli polscy i niemieccy historycy.
Problem radzieckich zbrodni na Polakach okresu II wojny światowej nie często gości w dyskusjach w Niemczech. Stroni się tam również od porównywania zbrodniczości reżymów narodowo-socjalistycznego i komunistycznego. Ma to znaczące konsekwencje. Niemiecki uczeń znajdzie w swym podręczniku do historii informacje o pakcie Ribbentrop-Mołotow (w języku niemiecku używa się określenia pakt Hitler-Stalin). Często podręczniki te zamieszczają sugestywną karykaturę brytyjskiego rysownika Davida Low\’a zamieszczoną po agresji Niemiec i ZSSR na Polsce we wrześniu 1939 r. w \”Evening Standard\” z 20 września 1939 r. Ukazuje ona Hitlera i Stalina, którzy witają się nad trupem pokonanej Polski i wymieniają się grzecznościami. Niektóre podręczniki wskazują jeszcze na ruchy wojsk niemieckich i radzieckich. I na tym wykład na temat tego rozdziału historii się kończy. Ani słowem nie pisze się o skutkach agresji ZSRR na Polskę, polityce ZSRR na ziemiach zajętych, deportacjach obywateli II RP w głąb ZSRR, czy wymordowaniu jeńców.
Nie lepiej jest w niemieckich atlasach historycznych. W najbardziej znanych, jak Putzger, Cornelsen, ale i innych, okres współpracy między dyktaturami nie jest w żaden szczególny sposób zaznaczony. Dla oznaczenia Niemiec hitlerowskich używa się koloru brunatnego, dla ZSRR Stalina czerwonego, ich kilkunastomiesięczny sojusz nie jest zaznaczony z pomocą zwyczajowo używanych w kartografii środków. Tak na marginesie warto przypomnieć, które przedstawiło w latach 1939-1940 państwa współpracujące z Niemcami za pomocą jednego koloru (w tym ZSRR). W szkolnym podręczniku Niemcy wywołały wojnę, w której ich sojusznikiem przez pierwsze tygodnie był ZSRR. Jednak niemiecki uczeń nie odpowie już na pytanie, na czym polegał ten sojusz, jak on się przejawiał, jaka była polityka obu najeźdźców wobec podbitych terytoriów itd.
Do jakich nieraz absurdalnych sytuacji może to prowadzić, mogłem przekonać się w czasie jednej z konferencji w Niemczech, która była poświęcona II wojnie światowej i pamięci o niej. Odbywała się w pomieszczeniach synagogi. Organizatorzy poprosili mnie o wygłoszenie referatu na temat radzieckiej polityki okupacyjnej po 17 września 1939 r. Przygotowałem m.in. prezentację, w czasie której chciałem pokazać fragment niemieckiego filmu propagandowego poświęconego odsłonięciu grobów w Katyniu. Film ten, który bez większych problemów można znaleźć w internecie, opatrzony był oryginalnym niemieckim komentarzem z tego okresu. Nie chciałem wywołać skandalu. Spytałem więc organizatorów dwa, albo trzy razy, czy nie mają nic przeciw tej prezentacji. Werbalnie nic nie mieli. Film trwał ok. 8 minut. Moje obawy jednak potwierdziły się. Już sam temat wystąpienia był wtedy mało znany. Oglądanie nazistowskiego oryginalnego dokumentu było jednak dla obecnych rzeczą trudno akceptowalną. Nie był on dla nich jedynym tego rodzaju dokumentacyjnym źródłem historycznym, a przede wszystkim propagandowym produktem nazizmu. Po wystąpieniu wprawdzie pogratulowano mi, jednak dodano, że pokazanie tego filmu było błędem. Powstało ponoć wrażenie, że zbrodnie jednego systemu usprawiedliwiane w ten sposób są zbrodniami innego. A przecież w żadnym razie nie o to tu chodziło. Zapewne wspólny podręcznik polsko-niemiecki do historii, nad którym prace właśnie trwają, podejmie i ten wątek, przyczyniając się do upowszechnienia w Niemczech wiedzy o skutkach represji radzieckich stosowanych wobec polskich obywateli.
Na słabości związane z ukazaniem pierwszego okresu wojny zwracano w Niemczech zresztą już uwagę. Duże zasługi w ich zmniejszaniu ma Stiftung Aufarbeitung. Kilka lat temu ukazał się obszerny tom poświęcony paktowi Hitler-Stalin i jego skutkom. Miał sporą recepcję w czasopismach naukowych. Wydanie tego tomu poprzedziło bardzo ważne wystąpienie intelektualistów niemieckich w okrągłą rocznicę wybuchu II wojny światowej. Jego tekst przedrukowały w Polsce wszystkie ważne dzienniki na pierwszych stronach. W sposób nie budzący żadnych wątpliwości autorzy pisali o obu agresorach, ich polityce okupacyjnej i dramatycznych skutkach dla Polski.
Opublikowana właśnie książka ukazująca 178 miejsc pamięci w Polsce i na świecie związanych z wymordowaniem polskich jeńców przez NKWD jest więc w Niemczech istotnym wydarzeniem naukowym. Tom, którego redaktorem naukowym jest Anne Kaminsky, składa się z dwóch części. W pierwszej zamieszczono artykuły polskich i niemieckich historyków, którzy piszą o radzieckiej polityce okupacyjnej, przedstawiają system radzieckich represji wobec obywateli polskich, ukazują sprawę Katynia i walkę o prawdę i pamięć w Polsce i zagranicą. Wyraźnie podkreślają oni przy tym, że zabiegi te – często utrudnione z powodu działań ZSRR w państwach demokratycznych – jedynie dzięki zdecydowaniu i determinacji konkretnych nielicznych osób odniosły pozytywny skutek.W drugiej części zamieszczono wykaz miejsc pamięci z opisem, historią powstania i zdjęciem.
Wśród opublikowanych bardzo ciekawych także dla polskiego czytelnika tekstów zabrakło mi opracowania poświęconego estetycznej stronie monumentów i tablic poświęconych zbrodni katyńskiej. Refleksja ta mogłaby pozwolić na szersze (interdyscyplinarne) spojrzenie na polski sposób upamiętnienia ofiar zbrodni komunistycznej. Omawiany przeze mnie tom jest tego typu. Wcześniej ukazały się tomy poświęcone byłej NRD, Białorusi, Ukrainy, Rosji itd. Powstał więc ogromny i dobry materiał do porównań na temat czegoś, co można nazwać kulturą pamięci. Druga uwaga dotyczy strony technicznej. Materiał zdjęciowy, choć ciekawy, co do swej jakości pozostawia sporo do życzenia. Niektóre zdjęcia mają charakter dokumentacyjny, nie oddają walorów estetycznych wybudowanych pomników, odsłoniętych tablic. Inne są wykonane bardzo amatorsko. Baczniejsze zwrócenie uwagi na jakość przedrukowanych zdjęć podniosłaby wartość tej publikacji.
Niezależnie od tych krytycznych uwag, warto podkreślić, że niemiecki czytelnik otrzymał do rąk bardzo ważną publikację, z której dowie się sporo o historii Polski podczas II wojny światowej, zwłaszcza w kontekście zbrodni komunistycznych. Wśród wymienionym miejsc upamiętnienia Katynia zabrakło miejscowości w Niemczech. Może to nieco zaskakiwać, biorąc pod uwagę, jak aktywna była tu niegdyś polska emigracja polityczna, przede wszystkim solidarnościowa i jak często zamieszkali za Odrą Polacy nawiązują do przeszłości.
Erinnerungsorte für die Opfer von Katyn, hrsg. von Anna Kaminsky, erarbeitet von Ruth Gleinig und Florian Peters, im Auftrag der Bundesstiftung zur Aufarbeitung der SED-Diktatur, Leipzig: Leipziger Universtitätsverlag, 2013, ss. 335.