To jeden z najtrudniejszych tematów na szkolnych lekcjach historii. Wymaga sporej wiedzy, wrażliwości i umiejętności przekazu. W Niemczech z powodów oczywistych temat ten jest szeroko omawiany, choć w społeczeństwie wielokulturowym, jakim stają się Niemcy, pojawiają się trudności dotąd nieznane. Holokaust dotyczył, jak pisze autor mBooka, Marcus Ventzke, pierwszego cyfrowego podręcznika do historii dla Sekundarstufe I (odpowiednik polskiego gimnazjum), dwóch grup ludności: Żydów oraz Sinti i Roma. Połączenie poznawania przeszłości z aktywnym włączeniem uczniów do analizowania dzisiejszych przejawów nietolerancji, czy zachowań ksenofobicznych ma lepiej trafiać do uczniów reprezentujących różne tradycje religijne czy narodowe. Wydaje się, że nie mniej ważne – również ze względów wychowawczych – byłoby pokazywanie przykładów ratowania osób zagrożonych ludobójstwem i zwrócenie uwagi młodym ludziom na różne formy zachowania w obliczu ekstremalnego zagrożenia. Tego aspektu w omawianym tu podręczniku niestety brak.
Część dużego rozdziału o II wojnie światowej w całości poświęcono Holokaustowi. Na to zagadnienie w niemieckiej szkole przeznacza się zwykle sporo miejsca. Autor tekstu, Markus Ventzke, zanim przedstawił główne etapy mordu na europejskich Żydach, dość obszernie informuje o podstawach ideologii narodowosocjalistycznej. Ten szerszy sposób widzenia zasygnalizowany jest już w prologu do podrozdziału w formie pytań:
Jak doszło do tej bezgranicznej nienawiści? Za pomocą jakich kroków dokonał się Holokaust (od grec. holokauston: całopalenie)? Jak i dlaczego musimy obchodzić się ze skutkami tego masowego mordu?
Tekst autorski wspierają fragmenty różnego rodzaju źródeł: od ikonograficznych, poprzez filmowe, kończąc na aktach urzędowych, rozporządzeniach czy wspomnieniach. W części poświęconej ideologii autor zwraca uwagę na złożoność reprezentowanej przez nazistów ideologii (różne teorie czy wyobrażenia). Podkreśla, że istniał w niej jednak ostry podział na życie wartościowe i rzekomo bezwartościowe, które uważano za chore i podlegające likwidacji. Dla lepszego zrozumienia przez uczniów tych zagadnień przytoczono m. in. nazistowską definicję „niemieckiej dziewczyny” oraz 10 zaleceń, którymi powinna się ona kierować przy wyborze małżonka. Jedno z nich głosiło, że „należy wybrać będąc Niemką tylko małżonka o tej samej i spokrewnionej krwi”. Autor nie stroni też od cytowania fragmentów z podręczników szkolnych z epoki, by pokazać uczniom jak kształtowano postawy ich przodków. W jednym z nich można było znaleźć takie zadanie:
Budowa domu dla obłąkanych kosztuje 6 mln RM. Ile mieszkań każde za 15 tys. RM można byłoby za to wybudować?
Kolejne tematy w tej części książki to: „walka rasowa” (Rassenkampf), „nagonka” i „terror”. Uczeń dowiaduje się o wiecu w Wunstorf, niewielkim mieście Dolnej Saksonii, na którym wezwano do bojkotu miejscowych Żydów. W zadaniu kontrolnym uczniom zwrócono uwagę na związki między wydarzeniami z przeszłości z teraźniejszymi:
To, co wydarzyło się w 1935 r. w Wunstorf, dzieje się także dzisiaj w Niemczech w stosunku do obcokrajowców. Zajmij uargumentowane stanowisko wobec takiego stwierdzenia.
Jako ilustracje do tego fragmentu posłużyła seria zdjęć z demonstracji neonazistów.
Kolejne fragmenty opowiadają o całkowitej utracie praw przez Żydów. Szczegółowo omówiono ustawy norymberskie. Punktem kulminacyjnym prześladowań przed wybuchem wojny był „Noc Kryształowa”. By przybliżyć ten problem, autor wykorzystał kilka zdjęć z pomnikami, które postawiono w miejscu zniszczonych wtedy synagog. Uczniom postawiono kolejne zadanie:
Jak Twoim zdaniem należy dzisiaj pamiętać o „Nocy Kryształowej”? Opracuj koncepcję imprezy upamiętniającej to wydarzenie. Warunki:
– Wydarzenie z przeszłości powinno być odpowiednio godnie potraktowane,
– Należy uwzględnić egzystencję i stosunek obecnych mieszkańców.
Wskazówka: wykluczenie z programu nudnych przemówień polityków, składania wieńców i muzyki klasycznej
Polityka ludobójstwa na Żydach w czasie II wojny została przedstawiona bardzo dokładnie. Omówiono problem istnienia gett, podjęcie decyzji o „ostatecznych rozwiązaniu”. Wspomniano o powstaniu w getcie warszawskim w 1943 r. Ten fragment ilustrują liczne, często rzadko publikowane zdjęcia. Część z nich może być szokująca, jak zdjęcie wykonane w KL Buchenwald: na stole umieszczono przedmioty wykonane z części ludzkiego ciała. Osobne miejsce poświęcono propagandzie nazistów, starających się ukryć mordercze oblicze obozów koncentracyjnych na przykładzie Terezina. Zamieszczono fragmenty filmu propagandowego. Uczniowie mają dokonać jego krytycznej oceny (mają im w tym pomóc wskazówki zawarte w części metodycznej podręcznika). Ponadto uczeń znajdzie mapę z rozmieszczeniem obozów koncentracyjnych i zagłady w Rzeszy i na terenach okupowanych.
W tym obszernym wykładzie zabrakło jednak informacji o różnych postawach społeczeństw lokalnych w okupowanych krajach wobec niemieckiego ludobójstwa na Żydach. Mieliśmy przecież do czynienia z wielką paletą postaw. Szkoda, że ani słowem nie wspomniano o akcji ratowania Żydów. Zilustrowanie przykładami postaw konkretnych ludzi pokazałoby uczniom grozę tamtej sytuacji i wielkość ryzyka tych, którzy decydowali się na pomoc Żydom.
Zastanawiam się, czy nie warto byłoby poruszyć również wątek „błędnych kodów pamięci”, których najbardziej jaskrawym przejawem jest fałszywy zwrot „polskie obozy koncentracyjne”. Przywołanie wystąpień neonazistów jest z pewnością trafnym przykładem, bo pokazują one, że postawy nacjonalistyczne, ksenofobiczne czy rasistowskie są nadal obecne i groźne. Wspomnienie o „błędnych kodach pamięci” mogłoby zachęcić niemieckich uczniów do baczniejszego zwrócenia uwagi na sposób przedstawiania niektórych aspektów wojny w niemieckich mediach. Byłaby to dobra okazja, by zastanowić się, skąd takie „skrótowe” wypowiedzi się biorą. Może moja propozycja jest zbyt daleko idąca i wykracza poza praktykę szkolną. mBook daje jednak – jak sądzę – świetną okazję, by podjąć i takie problemy, które dotąd traktowano jako nienależące do szkolnej dydaktyki.
Podrozdział kończą informacje o eksterminacji Sinti i Roma. Rozważania autorskie na ten temat ilustrują zdjęcia dalekie od najczęściej powielanych przy takich okazjach fotografii. Widzimy na nich portrety rodzin, pozowane zdjęcia żołnierzy z czasów I wojny, które nie różnią się niczym od podobnych przechowywanych w domowych albumach zdjęć. Autor zachęca uczniów, by w swoim otoczeniu szukali miejsc pamięci przypominających los Sinti i Romów. Mają też odpowiedzieć na pytanie, czy cierpienia tej grupy w latach 1933-1945 są w naszych czasach odpowiednio upamiętnione.
Analizowany podrozdział nowego podręcznika należy ocenić pozytywnie. Proponuje nowe rozwiązania. Nie jest tradycyjną narracją znaną z książek dla uczniów. Prowadzi z nimi aktywny dialog. Zachęca do porównywania zachowań z przeszłości z teraźniejszymi problemami nietolerancji i postaw ksenofobicznych. Temat ten może też być bez większego problemu – dzięki uniwersalnemu przesłaniu – realizowany w klasach wielokulturowych, w których Niemcy stanowią tylko część młodzieży szkolnej, a problem „niemieckich win”, losu Żydów w Europie może spotykać się z brakiem zainteresowania części grupy. Uwzględnienie różnych postaw w Niemczech oraz krajach przez nie okupowanych wobec tragedii Żydów byłoby ważnym uzupełnieniem tego fragmentu narracji. Jest to postulat możliwy do realizacji w kolejnych wydaniach tego ciekawego wydawnictwa.
Mają z tym problem Niemcy, ale jeszcze większym problemem jest dobre nauczanie (zapoznawanie) polskich uczniów z Holokaustem. Na podstawowy, kanoniczny przekaz o zbrodni nazistów nakładają się nasze polskie grzechy, fobie, przemilczenia, zaniechania, cały polski kompleks, który ma źródła w antysemityzmie (tak, tak, to rodzaj naszego stempla tożsamościowego). Jak pokazać polskiej młodzieży obraz ich kraju, którego jedna czwarta mieszkańców nagle zniknęła, co w znacznej części społeczeństwa wywołało uczucie… radości? zadowolenia? Bolą mnie książki Grossa, „Shoah” Lanzmanna, bolą, bo wiem, że autorzy mają rację. Ale jak ten polski węzeł gordyjski rozwiązać, by młodzi Polacy coś z okrucieństwa Holokaustu zrozumieli i dostrzegli, że problem jest po wielokroć złożony i – chciał, nie chciał – Polacy mają w nim swój udział.
Na historyczny przekaz (oby był czysty) nakładają się fobie dzisiejszej polityki, np. izraelski antypolonizm (coś na ten temat wiem, bo sam go doświadczyłem). Przed kilku laty w Marszu Żywych w Oświęcimiu brał udział premier Netanyahu. Odebrałem ten marsz jako sui generis demonstrację niechęci wobec Polski i młodych Polaków, którzy mogli się tylko temu marszowi przyglądać, choć wielu z nich pragnęło w nim uczestniczyć. Gry polityczne wokół Auschwitz nie stanowią dobrej lekcji.
Pozdrawiam i dziękuję jak zawsze za inspiracje.