Właśnie wróciłem z Berlina. Miałem trochę wolnego czasu, by przejść się ulicami stolicy Niemiec i zrobić kilka zdjęć. Obiecałem sobie, że w końcu znajdę pomnik upamiętniający zryw Solidarności, który odsłonięto kilka lat temu. Pogoda dopisała. Świeciło słońce. Pomnik znalazłem. Niestety, wymaga on pilnego remontu. Aż szkoda, że nie pamięta się o nim, choć stale domagamy się, by polski ślad – także w postaci rzeczywistej i symbolicznej – był obecny w stolicy Niemiec. A kolejna rocznica Wydarzeń Sierpniowych tuż tuż…
„Wierny renegat”
„Model polski”
Kłopoty z pamięcią
Pomimo wieloletnich badań nad dziejami zrywów wolnościowych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej po 1945 r., nadal jest sporo białych plam. Niektóre wydarzenia są bardzo dobrze znane i pamięć społeczna o nich dawno stała się częścią pamięci kulturowej. Wydaje się, że bez większych problemów przeciętny Polak może coś powiedzieć o demonstracjach robotniczych w Poznaniu w czerwcu 1956 r., czy powstaniu na Węgrzech w tym samym roku. Rewolucję z \”ludzką twarzą\” w Czechosłowacji w 1968 r. i jej koniec w wyniku interwencji tzw. bratnich państw spopularyzowano nawet w jednej z Niemieckiego Instytutu Historycznego. Do kin właśnie wchodzi film o Lechu Wałęsie w reżyserii Andrzeja Wajdy. Nie sposób jednak nie wymienić wcześniejszych obrazów mistrza kamery, jak np. \”Człowieka z żelaza\” czy \”Człowieka z marmuru\”. Każdy z tych filmów wpisywał coś w pamięć przeciętnego Kowalskiego. Antykumunistyczne wystąpienia w NRD w 1953 r. nie weszły jednak dotąd do pamięci ruchów opozycyjnych i nie stanowią części pamięci kulturowej. Dlaczego?