Ten dzień ma szansę zapisać się jako ważna data w kalendarzu dziejów Polonii i relacji polsko-niemieckich. 28 czerwca b.r. odbędzie się uroczyste przekazanie aktu umowy w sprawie utworzenia Centrum Dokumentacji Kultura i Historia Polaków w Niemczech. Odbierze go dr Wolfgang Kirsch, dyrektor Ladschaftsverband Westfalen-Lippe (LWL), która to instytucja przejęła kuratelę nad nową placówką. W ten sposób polski pejzaż kulturalny i oświatowy w Niemczech wzbogaci się o nową, ważną placówkę. Jest więc duża szansa na wypełnienie luki, jaka istniała do tej pory w zakresie badań i popularyzacji historii i kultury polskiego wychodźstwa w Niemczech.
O dwóch walizkach i dwóch wystawach
W berlińskim Deutsches Historisches Museum można obecnie obejrzeć dwie bardzo ciekawe wystawy. Dotyczą one mniej więcej podobnego okresu (I połowa XX w.), obie mówią o przemieszczaniu się i znalezieniu się w odmiennym otoczeniu. Na tym jednak podobieństwa, dość zresztą powierzchowne się kończą. Wymowa obu wystaw jest bowiem dramatycznie odmienna.
Przestrzeń pamięci, przestrzeń pojednania
Dla sporządzenia krótkiego streszczenia wczorajszych uroczystości w Berlinie związanych z rozpoczęciem budowy Centrum Wystaw, Dokumentacji i Informacji Fundacji Federalnej \”Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie\” przydatne będą słowa: przestrzeń i pojednanie. Użyła ich w swym wczorajszym przemówieniu kanclerz RFN, Angela Merkel. Odzwierciedlać mają one zatem oficjalną linię tego firmowanego przez niemiecki rząd projektu.
Czy tylko w spiżu?
Przed kilkoma dniami zrobiłem małą sondę wśród studentów historii na temat polskiego pomnika w Berlinie. Interesowała mnie odpowiedź na trzy pytania: czy taki pomnik powinien powstać, jeśli tak, to gdzie i co ma wyrażać? Odpowiedzi nie zaskoczyły mnie, prezentowały różne sposoby widzenia, ale też potwierdziły konieczność wszczęcia poważnej debaty na ten temat.
Polonia non leguntur? A może inaczej: historycy do biblioteki!
Z pewnym opóźnieniem przeczytałem artykuł Pawła Żytyńca pod wymownym tytułem: „Polonia non leguntur” (\”Tygodnik Powszechny\”, 2013, nr 20, s. 26–27). Zastosowane w artykule uogólnienia i wnioski wymagają uzupełnienia. A swoją drogą czasem wystarczą konwencjonalne oceny, mówiące wprost o nieuctwie i ignorancji, w tym przypadku twórców serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Czy konieczne jest tu szukanie tzw. drugiego dna?