Od kilku dni czytam różne teksty zmarłego przed dziesięciu laty niemieckiego historyka, Reinharta Kosellecka (1923-2006). Mimo upływu czasu, lektura jego tekstów jest nadal inspirująca. Dzisiaj otrzymałem w prezencie tom materiałów poświęcony temu badaczowi. Moją szczególna uwagę zwrócił artykuł Reinharda Laube’go o bibliotece wybitnego historyka. Jako niepoprawy mól książkowy i zbieracz nałogowy, przeczytałem go jednym tchem. Autor poruszył bardzo ciekawy problem, związany z metamorfozami warsztatu pracy w naszej profesji.
Zmarły przed dziesięciu laty Reinhart Koselleck (1923-2006) to jeden z najwybitniejszych niemieckich historyków okresu powojennego. Polskiemu czytelnikowi znany jest z wielotomowego dzieła „Historia pojęć“ (Geschichtliche Grundbegriffe) a także wydanego przed laty w Poznańskiej Bibliotece Niemieckiej przez Huberta Orłowskiego tomu studiów „Semantyka historyczna”. Badacz ten należał – wedle określenia niemieckiego socjologa, Helmuta Schelsky’ego – do pokolenia sceptycznego. Urodził się w pierwszych latach republiki weimarskiej, był świadkiem upadku demokracji i zwycięstwa nazistów. W czasie wojny służył w Wehrmachcie, trafił do radzieckiej niewoli. Te doświadczenia wywarły na nim ogromne wrażenie, wyznaczyły jego przyszłą drogę (tzw. wiedza doświadczona / Erfahrungswissenschaft). Do biografii Kosellecka wrócę w następnych wpisach, bo jest to postać warta uwagi, m. in. z powodu epizodu wrocławskiego przed wojna oraz kontaktów z historykami polskimi od końca lat 50. XX w.
Mimo upływu czasu, nowych podejść metodologicznych i przeróżnych mód w nauce, Koselleck nadal wywołuje zainteresowanie badaczy. Wznawia się jego książki, jak i publikuje dotąd nieznane teksty. Organizowane są konferencje mu poświęcone. Przekazanie w 2008 r. spuścizny i biblioteki uczonego do Niemieckiego Archiwum Literatury w Marbach stało się pretekstem do zorganizowania kolejnego sympozjum dotyczącego jego życia i dzieła. Jednym z poruszonych tematów były lektury Kosellecka i jego biblioteka. Liczyła ok. 18 tys. woluminów (w wyobraźni widzę te rzędy półek, las regałów i stosy książek we wszystkich kątach…). Księgozbiór był podzielony na działy, które odzwierciedlały zainteresowania badacza. Książki noszą ślady wnikliwych lektur właściciela. Są świadectwem jego reakcji rozpiętych na skali podziwu i aprobaty do wynurzeń autorów po bezlitosną krytykę. Koseelleck opatrywał czytane teksty różnymi dodatkowymi materiałami. Na marginesach można znaleźć odręczne komentarze, w tekście liczne podkreślenia, a między stronami wycinki z gazet, karykatury, listy, zakładki.
Zbierane przez lata książki i dołączane do nich informacje stały się z biegiem czasu swoistym rezerwuarem pamięci uczonego, pozwalały mu szybko przypominać sobie ich zawartość, własne uwagi i inspirowane lektura pytania. Z pewnością Koselleck należał do generacji historyków, którzy pracowali tradycyjnie. Podstawą pracy było archiwum i biblioteka. W trakcie lektury artykułu w pewnym momencie poczułem się jak archeolog, który warstwa po warstwie (w tym przypadku temat po temacie) odkrywa kolejne zainteresowania autora, wnika w jego sposób widzenia i postrzegania materii historycznej i zawodu historyka. Czy wraz z rozwojem techniki, coraz większego upowszechnienia się publikacji elektronicznych i czytników do ich obsługi, używania elektronicznych notatników, nie następuje zamknięcie pewnej epok w rozwoju naszej codziennej krzątaniny? Jeszcze jesteśmy ludźmi pomiędzy, wielu z nas korzystało jeszcze z maszyny do pisania i odręcznych notatek. Z jednej strony jest więc łatwiej, z innej trudniej, a z pewnością inaczej… Obcowanie z książka a la Koselleck, fizycznie wyrażone w bazgraniu po niej, jest już przeszłością. Nie chcę teraz oceniać, czy to dobrze czy źle. Zbyt mało mamy jeszcze doświadczenia w tym zakresie.
Niezależnie od tego już dzisiaj stajemy przed ogromnym wyzwaniem. Oczywiście, uwagi na marginesie można robić także na egzemplarzach elektronicznych. Potrzebujemy do tego czytników i odpowiednich aplikacji. Technika w ostatnich latach bardzo się zmieniła, zmieniły się też formaty publikacji. Dzisiaj najbardziej rozpowszechnione są pliki w formacie epub czy pdf. Czy są one jednak na tyle trwałe, że będzie je można odczytać za 10, 20, 30 lat? Czy nasze uwagi, tak skrzętnie czynione na marginesie, nie zmarnują się? Co z pozostałymi materiałami, których gromadzenie dla Kosellecka (ale nie tylko dla niego) było pobocznym przejawem lektury? Czy tworząc archiwa bazujące na spuściznach wszystko powinniśmy skanować i udostępniać? Po bezskutecznym rozważaniu tych pytań, z ulgą sięgnąłem po tradycyjną książkę, choć po raz kolejny uświadomiłem sobie, że w walce o wolne miejsce na półkach, jestem na straconej pozycji… Przy drzwiach czeka już karton na kolejne książki, które muszę z żalem wygnać w świat.
Zob.
Reinhart Koselleck, Semantyka historyczna, wybór i opracowanie Hubert Orłowski, przekład Wojciech Kunicki, Poznań 2001.
Carsten Dutt, Reinhard Laube (Hrsg.), Zwischen Sprache und Geschichte. Zum Werk Reinhart Kosellecks, Göttingen 2013.
Zmiana warszatu historyka – należąc do generacji pomiędzy kulturą książki, fiszek a elektroniczną formą pracy – wywołuje zrozumiałą nostalgię za klasyką. Zmiany są totalne. Posługując się mediami elektronicznymi, ale i mając dostęp do bibliografii światowej, pisze się szybciej, bardziej komfortowo. E-booki nie potrzebują kartonów, półek, nie zbierają kurzu. Generalnie nie chciałbym wrócić do minionej epoki, choć zapach papieru, chwycenie książki ręką są doświadczeniami tak silnymi, że atencja do nich nie ulotni się nigdy.