Pomysł na film niemieckiej reżyser Alice Agneskirchner „Apartament w Berlinie“ był prosty. Należało znaleźć puste mieszkanie w jednej z dzielnic stolicy Niemiec, które przed wojną należało do żydowskiej rodziny. Następnie na kilka dni mieszkanie wyposażyć w sprzęty z epoki i zamienić na kulisy filmu. Do tak urządzonych wnętrz zaproszono bohaterów filmu – troje młodych Żydów, wybranych spośród coraz liczniejszej grupy młodych Izraelczyków, przybywających w ostatnich latach do Berlina. Fabuła filmu zawiera się w próbach ich skonfrontowania z ciężarem niemiecko-żydowskiej historii. Czy jest to rzeczywiście patent na udany obraz?
Film niemieckiej reżyser Alice Agneskirchner „Apartament w Berlinie“ pokazano wczoraj we Wrocławiu w czasie trzeciej edycji festiwalu „MIASTOmovie:wro“. Hasło tegorocznych pokazów to „Miasto z odzysku“. Przez trzy festiwalowe dni widzowie mogli obejrzeć różne filmy poświęcone problematyce miast i ich mieszkańców, a zwłaszcza tworzeniu, przeobrażaniu oraz odzyskiwaniu pamięci historycznej. Projekcjom filmowym towarzyszyły dyskusje.
Film Agneskirchner świetnie wpisuje się w tematykę festiwalu. Zwraca uwagę na rolę i znaczenie historii w przestrzeni miejskiej. Pomysł filmu zrodził się w 2009 r. Przygotowania zajęły kilka lat. Autorka musiała zebrać potrzebne fundusze, przeprowadzić studia archiwalne, znaleźć i urządzić odpowiednie mieszkanie, aż w końcu wybrać bohaterów filmu, młodych Żydów z Izraela, którzy zamieszkali w Berlinie. Premiera filmu odbyła się w 2013 r.
Pracując w archiwach, reżyserka natrafiła na wykazy przedmiotów zarekwirowanych przez nazistów w mieszkaniach, z których usunięto żydowskich właścicieli. Były to szczegółowe wykazy, w których skrupulatnie opisano wyposażenie od szaf po zastawę stołową i różne przedmioty domowego użytku. Trafiały one na licytację, z których zysk zasilał państwową kasę. Agneskirchner zauważyła, że niektóre mieszkania znajdowały się w sąsiedztwie jej domu. Znajomy historyk zwrócił jej uwagę na losy kupieckiej rodziny Adlerów, którzy niegdyś mieszkali niedaleko od niej. Byli właścicielami sklepu kolonialnego. Mieli trzech synów, z których dwóch zdołało wyemigrować z Niemiec. Rodzice zostali w Berlinie z trzecim, niepełnosprawnym synem (po wybuchu wojny aresztowano go i zabito). Gdy rozpoczęły się deportacje berlińskich Żydów w 1941 r., małżeństwo Adlerów postanowiło ukryć się. Zmieniając często mieszkania, dotrwali do 1944 r. Wskutek donosu zostali aresztowani. Zginęli w KL Auschwitz.
Film rozpoczyna się od kompletowania przedmiotów przejętych przez władze w mieszkaniu Adlerów. Agneskirchner zaprosiła do udziału w nim troje młodych Żydów, kobietę, Yael Mendel i dwóch mężczyzn, Yoava Sapiro i Eyala Rotha. Wszyscy od kilku już lat mieszkają w Berlinie. Ich zadaniem – tak przedstawia im to reżyserka – ma być wyszukanie na targach staroci i w sklepach z antykami przedmiotów odpowiadającym tym z listy i w efekcie odtworzenie mieszkania Adlerów. Czynią to z dużym zaangażowaniem. Ubierają się nawet w stroje z epoki i tak wychodzą na miasto. Każdy z tych młodych ludzi zgłosił się do filmu z różnych powodów. Yael pochodzi z ortodoksyjnej rodziny, ale w wieku 20 lat opuściła swego męża i zaczęła podróżować po świecie. Yoav jest historykiem i przewodnikiem po miejscach związanych z holokaustem w Berlinie. Eyal studiuje chemię i cieszy się ogromną wolnością, jaką daje mu stolica Niemiec. Każde z nich ma nadzieję, że realizując projekt niemieckiej reżyser zdobędzie nowe doświadczenia, z innej perspektywy będą mogli spojrzeć na przeszłość. Kompletują więc meble, kupują książki z epoki. Studiują akta. Po trzech dniach kręcenia filmu doszło jednak do kryzysu. Młodzi ludzie odmówili dalszej współpracy.
To bardzo dramatyczny moment filmu i punkt zwrotny akcji. Pod wpływem wszystkich przeżyć ostatnich dni i intensywnych rozmów o losach Adlerów, ale także własnych rodzin (dziadek Eyala przeżył holokaust), młodzi ludzie są bardziej świadomi tragicznej historii. Dochodzą jednak do wniosku, że nie chcą być jedynie historycznymi figurami w wymyślonej przez niemiecką reżyserkę rekonstrukcji. Nie chcą być traktowani jako kolejne pokolenie Żydów, żyjących w głębokim cieniu Shoa. Zachowanie młodych Żydów jest dla twórczyni filmu zaskoczeniem. Młodzi Izraelczycy podkreślają posiadanie własnej tożsamości, uważają się przede wszystkim za podobnych do innych młodych mieszkańców Berlina/Niemiec/Europy i tak też chcą być postrzegani. Buntują się przeciwko narzucaniu im historycznego kostiumu, choć przecież początkowo całkowicie akceptują idee filmu.
W dalszej części filmu tragiczna przeszłość niemieckich Żydów schodzi na plan dalszy. Reżyserka zmienia pierwotne plany. Widz towarzyszy młodym Izraelczykom w ich własnym Berlinie, współczesnej kolorowej metropolii. Poznaje przyjaciół trójki bohaterów, je z nimi posiłki, jest świadkiem rozmów o współczesnych problemach. Są też momenty zaskakujące, które pokazują, że jednak historia odgrywa i dziś pewną rolę. Młodzi Żydzi zmieniają często role, posuwają się nawet do prowokacji wobec niemieckiego otoczenia (ale chyba także wobec Żydów). Oto Sapir zakłada mundur esesmana i spaceruje po ulicach Berlina. Reżyserka pokazała reakcje mijających go osób, które były oburzone i sprzeciwiały się publicznemu pokazywaniu symboli nazistowskich.
Film wywołał długą dyskusję wśród widzów. Pytano o stan wiedzy Niemców o holokauście, problemy obchodzenia się naszych sąsiadów z przeszłością, interesowano się zawartością podręczników szkolnych. Szybko też zaczęły padać pytania o możliwe reakcje w Polsce na podobne projekty. Pytano o stosunek Polaków do Żydów, ich dziedzictwa. Pojawiły się też wątki psychologiczne, które były poświęcone zmianie ról, z ofiary na kata i odwrotnie.
Od dawna nie uczestniczyłem w tak ciekawym spotkaniu, tak pasjonującej dyskusji. To wielka zasługa organizatorów festiwalu. Wybrali film, który zdołał zaangażować publiczność. W dodatku dialogi świetnie przełożono na język polski. Szkoda tylko, że obraz ten zapewne nigdy nie trafi na ekrany telewizorów.