Już widzę zdziwione miny po przeczytaniu tytułu tego wpisu. Co go znowu wzięło, gdzie go pognało?! Nic z tych rzeczy. Wczoraj otrzymałem e-mailem podsumowanie mojej rocznej aktywności na blogu. I to jest własnie temat sylwestrowego wpisu. Ale co z tym ma wspólnego Sydney?
Kartka na Święta
Polskie ślady
Na tą publikację czekało dużo osób. Przypominam sobie rozmowy z autorem, który informował o etapach jej powstania. Książka jest bowiem potrzebna. Stale rośnie liczba Polaków, odwiedzających stolicę Saksonii, Drezno. Często są to weekendowe wypady. Z pewnością wystarczają, by nabrać ochoty i wrócić tu ponownie. Pomocą w wędrówkach ulicami Drezna może być nareszcie polsko-niemiecka publikacja Wolfganga Nichta, członka Towarzystwa Polsko-Niemieckiego w Saksonii (Deutsch-Polnische Gesellschaft Sachsen e.V.) pt. Polacy w historii Drezna. Opowiada o naszych rodakach, którzy od końca XVII wieku nie tylko odwiedzali miasto nad Łabą, ale i pozostawali tu na nieraz wiele lat.
Pamięć przymusowych migracji
Jednym z tematów historycznych, który w relacjach polsko-niemieckich często się pojawia, jest II wojna światowa i jej skutki. Tak było w pierwszych dekadach po wojnie, tak jest też i dzisiaj. Tamte wydarzenia wpłynęły w zdecydowany sposób na oba narody i przez dziesięciolecia warunkowały ich wzajemne relacje. Odczuwalne było to na płaszczyźnie politycznej, ale i w doświadczeniach zwykłych ludzi. Niemal każda rodzina po obu stronach Odry została w mniejszym lub większym stopniu naznaczona przez tamtą wojnę. Bezpośrednia pamięć o niej w ostatnich latach staje się coraz słabsza wskutek odchodzenia świadków i uczestników wojennych wydarzeń. Pamięć „komunikacyjna“ ustępuje miejsca „kulturowej“ . Następuje pogłębienie procesu przekształceń obrazu wojny i pamięci o niej. Służą temu m. in. duże projekty muzealne. Ustąpienie dyrektora niemieckiej Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie“ na nowo postawiło pytanie o niemiecką pamięć o II wojnie światowej, przymusowych migracjach i sposobach pokazywania tej tematyki.