Do słynnych wydarzeń „sezonu ogórkowego“ należą bez wątpienia informacje o kolejnym pojawieniu się potwora z Loch Nees, Yeti, UFO czy ogromnego suma w Wiśle. Chciałbym dodać całkowity news o megakrokodylu lub arcydziobaku (zdania są podzielone) w Lago di Alpe Gera we włoskiej Lombardii.
Megakrokodyl lub arcydziobak wynurzył się z zielonych wód, kłapnął paszczą i przeszedł do historii. Poniżej zdjęcie tego, być może przedwiecznego, stwora. Chodzą słuchy, że jego pojawienie się jest skutkiem efektu cieplarnianego. Pod jego wpływem topnieje lodowiec na wzoszącym się nad jeziorem masywie górskim Pizzo Zupo. Być może, jak twierdzą przebywający na wakacjach w tym rejonie naukowcy, gigantyczny krokodyl lub arcydziobak wybudził się z hibernacji i popełzł do jeziora.
Miejscowa ludność upatruje jednak w tym fakcie oznakę cudowności, albo zapowiedź klęski, albo uśmiech fortuny, w zależności po ilu kielichach wina sprawa jest rozpatrywana. Wydaje się zresztą, że tzw. naukowe opinie również mają dużo wspólnego z wybornymi winami z Valtelliny.
Choć do jeziora wiedzie droga odradzana kierowcom z równin (15 super ostrych zakrętów zwanych tu tornanta i 8 nieoświetlonych tuneli wykutych w skałach), parking dla miłośników niezwykłości pełen jest aut, a nad jeziorem błyskają flesze z taką intensywnością, że nie mogłaby jej osiągnąć najbardziej zdeterminowana japońska wycieczka. Atrakcja będzie aktualna do pierwszych śniegów, które, jak co roku, odetną te okolice od reszty świata.