Reforma szkolna budzi duże kontrowersje. Dotyczą one tak spraw strukturalnych (powrót do reformy z 1999 r.), jak i programowych. Ambicją państwa jest wyraźnie zwiększenie wpływu na wychowanie dzieci i młodzieży. Dokumentem warunkującym te zmiany jest zarządzenie minister edukacji, Anny Zalewskiej z 14 lutego 2017 r. o wprowadzeniu nowej podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz podstawy programowej kształcenia ogólnego dla szkoły podstawowej (zarządzenie ma wejść w życie 1 września b.r.). Czy reforma pomoże w kształceniu i wychowywaniu młodego człowieka otwartego na pozyskiwanie wiedzy, szanującego swoje i obce środowisko, w końcu tolerancyjnego wobec wyzwań cywilizacyjnych? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w podstawie programowej, w tym w tych jej częściach, które odnoszą się do mniejszości narodowych / etnicznych i religijnych.
Narodowa histeria
Tak naprawdę to powinienem sobie już odpuścić. Im dłużej śledzę tzw. media narodowe, tym bardziej narasta u mnie irytacja, wręcz złość. Rażące uproszczenia, jakieś mniej lub bardziej zakamuflowane insynuacje, podporządkowanie wywodu z góry sformułowanej tezie, atmosfera świętego oburzenia na rzekomy spisek i złowrogie siły wkoło nas. Ostatnie wzmożenie działań wokół „polskich obozów” jest dobrym przykładem rozgrywania sprawy ważnej i wymagającej wielostronnych działań w jakiejś (wewnątrz-)politycznej grze. W telewizji państwowej obejrzałem dwa programy, wysłuchałem kilku wywiadów i przeczytałem z tuzin tekstów. Już dawno nie spotkałem się z tak wielką ignorancją, mieszaniem faktów i fałszerstw, odgrzewaniem i tworzeniem nowych teorii spiskowych. Najbardziej niebezpieczne jest to, że w roli rzeczoznawców występują osoby ze stopniami, tytułami naukowymi, zapewniając oczywistym nieraz bredniom aurę naukowości i zaufania.
Minister wie wszystko
Dzień właściwie chciałem zacząć od czegoś innego. Mam kilka zaległych spraw, jedne gonią drugie. To nic chyba nowego w naszym zawodzie. Po śniadaniu sięgnąłem jednak do prasy. Trafiłem na wywiad z minister edukacji w Gazecie Wyborczej. Ponieważ interesuje mnie przyszłość nauczania historii, postanowiłem bliżej poznać zdanie kierowniczki resortu. W ostatnich miesiącach do opinii publicznej przedzierały się różne informacje o planowanej reformie szkolnej, od zmian strukturalnych (likwidacja gimnazjów), po zmiany programów szkolnych do treści nauczania, zwłaszcza przedmiotów humanistycznych, jak historia. Lektura wywiadu z minister potwierdziła moje wrażenie chaosu, kultu rewolucyjnych zmian za wszelką cenę i sporej niekompetencji.