Pomniki te nie rzucają się specjalnie w oczy. Po drodze pytałem o nie kilka osób, ale żadna z nich nie potrafiła wskazać, gdzie się znajdują. Niektóre wyrażały nawet zaskoczenie, że takie obiekty są w naszym mieście. Od dekady we Wrocławiu mamy nie tylko pomnik, ale i tablice upamiętniające powstanie na Węgrzech w 1956 r. i polską pomoc. Miejsca ich lokalizacji są ciekawymi punktami na mapie pamięci historycznej miasta, a raczej mogłyby się takimi stać. Być może powinna się tym zainteresować któraś z okolicznych szkół i bardziej o nie zadbać. Dziś zastałem tam jedynie pojedyncze znicze.
Kłopoty z pamięcią
Pomimo wieloletnich badań nad dziejami zrywów wolnościowych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej po 1945 r., nadal jest sporo białych plam. Niektóre wydarzenia są bardzo dobrze znane i pamięć społeczna o nich dawno stała się częścią pamięci kulturowej. Wydaje się, że bez większych problemów przeciętny Polak może coś powiedzieć o demonstracjach robotniczych w Poznaniu w czerwcu 1956 r., czy powstaniu na Węgrzech w tym samym roku. Rewolucję z \”ludzką twarzą\” w Czechosłowacji w 1968 r. i jej koniec w wyniku interwencji tzw. bratnich państw spopularyzowano nawet w jednej z Niemieckiego Instytutu Historycznego. Do kin właśnie wchodzi film o Lechu Wałęsie w reżyserii Andrzeja Wajdy. Nie sposób jednak nie wymienić wcześniejszych obrazów mistrza kamery, jak np. \”Człowieka z żelaza\” czy \”Człowieka z marmuru\”. Każdy z tych filmów wpisywał coś w pamięć przeciętnego Kowalskiego. Antykumunistyczne wystąpienia w NRD w 1953 r. nie weszły jednak dotąd do pamięci ruchów opozycyjnych i nie stanowią części pamięci kulturowej. Dlaczego?