Cinque Terre (Parco Nazionale delle Cinque Terre), Pięć Ziem, bez wątpienia jest jedną z największych atrakcji Riviery Liguryjskiej. By przejść pieszo wszystkie punkty potrzeba sporo czasu i … krzepy. Mogliśmy zrealizować nasz plan jedynie częściowo. Doszliśmy do 4 z 5 miejscowości. Ostatni odcinek wędrówki, najpopularniejszy z racji widoków i zerowego stopnia trudności, zamknięto jakiś czas temu z powodu obsunięcia się skał. Zmęczenie wzięło górę i zrezygnowaliśmy z alternatywnej, ale bardziej wymagającej trasy. W sumie przeszliśmy górzystym wybrzeżem między Levanto a Manarolą około 50 kilometrów. Relację podzieliłem na dwie części.
„X“ na pomniku
W ostatnich dniach intensywnie zgłębiam austriackie spory o nazistowską przeszłość. Czytam coraz więcej na ten temat, nadrabiając pilnie zaległości. W ostatnim czasie pojawiły się nowe publikacje, niewątpliwie warte lektury. W czasie ostatniego krótkiego pobytu w Wiedniu zwróciłem uwagę na jedną z form manifestowania stosunku do przeszłości, czyli na pomniki (o dyskusji o zmianie nazw ulic pisał w komentarzu do mojego ostatniego wpisu Jakub Duda). Wśród monumentów z ostatnich lat jest pomnik poświęcony ofiarom nazistowskiego sądownictwa wojennego (Denkmal für die Verfolgten der NS-Militärjustiz in Wien). Znajduje się w centrum miasta, tuż obok wejścia do Volksparku. Chętnie siadają na nim zmęczeni zwiedzaniem cesarskich pałaców turyści, ale czy mają świadomość, że odpoczywają na pomniku, raczej wątpię.
Sens pomników?
Co jakiś czas powraca dyskusja nad traktowaniem pomników czy miejsc upamiętnień z różnych „słusznie minionych epok”. Czy należy je usuwać, burzyć? Są one przecież świadectwem swego czasu. Wiele też mówią o nas jako wspólnotach lokalnych, ale i narodowych, o naszych praktykach walki z procesem zapominania. Z biegiem czasu wytworzyły one symboliczną tkankę, do której można się odwoływać w różnych kontekstach. Burzenie pomników, charakterystyczne dla czasów radykalnych zmian politycznych, usuwa bezpowrotnie nie tylko ich część materialną, lecz także odziera przestrzeń publiczną z przekazu symbolicznego. Dla pomnikoburców nie liczy się więc wartość historyczna, możliwość wchodzenia z przeszłością w dyskusje, lecz bieżąca interpretacja, niejednokrotnie polityczna użyteczność. Początkiem tych refleksji było dla mnie jednak nie polskie podwórko, a Judenplatz w Wiedniu.
Rocznicowe imprezy
Na tydzień Wrocław zamienił się w Stolicę Reformacji (Europejska Konferencja Kościołów Ewangelickich w Wiedniu przyznała to miano 36 innym miastom w Europie). Zorganizowano wiele imprez, które w różnych sposób przybliżały ten problem. Wybór Wrocławia na jedną ze stolic nie był tylko miłym gestem, ale dostrzeżeniem historycznego znaczenia wrocławskiego protestantyzmu, co przekonująco udowodniła Beata Maciejewska w artykule pt. „Reformacja triumfująca we Wrocławiu. Jak zmieniło się miasto?“. Chcę zwrócić na cztery wybrane imprezy, które mnie zainteresowały.
Kropla krwi
Dla pewnego internauty ten obelisk we Wrocławiu miał był upamiętnieniem krwiodawców. W jakimś sensie miał rację. Jeśli traktować krew jako daninę, to pomnik ten rzeczywiście poświęcono tym, którzy oddali swą krew, z tą jednak różnicą, że nie uczynili tego z własnej woli i kosztowało ich to życie. Zamordowano ich w pobliskim więzieniu przy ul. Kleczkowskiej, w którym podczas II wojny światowej mieściło się więzienie karne okręgu OLG – Oberlandesgericht Breslau. Losy tych ludzi znamy jedynie fragmentarycznie, nadal czekają na kompleksowe opracowanie.