Kilka dni temu Oxford Dictionaries podał do wiadomości Słowo roku 2016. Jest nim „post-truth“, które może być tłumaczone jako czas post-prawdy lub post-faktyczny. Podobno w ciągu ostatniego roku częstotliwość używania tego określenia w mediach wzrosła aż o 2000 % więcej razy. Angielskie słowo „post-truth“ może być używane jako rzeczownik i przymiotnik. Pojawiło się na początku lat 90. XX w. w eseju Steve’a Tesicha, ale wielką karierę rozpoczęło dopiero teraz. Co legło u podstaw tej gwałtownie rosnącej i to w skali globu popularności jednego słowa?
Skutki podaj dalej
Pod koniec lutego w sieci zawrzało. Powodem był jeden z tweetów znanej w Polsce posłanki do Bundestagu, byłej przewodniczącej Związku Wypędzonych, a obecnie rzeczniczki ds praw człowieka frakcji CDU/CSU, Eriki Steinbach. Ponad 10 tys. osób przekazało go dalej, ponad 2 tys. zaznaczyło „podoba mi się“. Wkrótce dyskusja przeniosła się do publicznych mediów. Nie ma w Niemczech chyba żadnej gazety czy innego medium, które nie ustosunkowałoby się do tego „ćwierknięcia”. Jedna z komentatorek scharakteryzowała go krótko: odrażający, rasistowski, podżegający. Do krytyki przyłączyli się też politycy, także z szeregów partyjnych Steinbach. Dzisiaj w necie znalazłem także rysunkową odpowiedź. Wykpienie to w końcu jedna z bardziej przydatnych metod reakcji.