Niemal każdego dnia spotykamy się z jakąś postacią agresji, jesteśmy jej świadkami, także ofiarami. Czasami jest to tylko agresja słowna. Tylko? No cóż, przyjęło się, że jest mniej groźna. Coraz częściej jednak mamy do czynienia także z fizycznymi atakami. Napaść na jednego z kolegów w Warszawie za to, że mówił po niemiecku, jest najświeższym przykładem. Jak reagujemy na tego rodzaju sytuacje? Czy kolejne głosy oburzenia coś zmieniają? A może tylko obchodzimy prawdziwe źródło problemu, poprzestając na tzw. słusznym ćwierknięciu? Przestaliśmy ze sobą rozmawiać, posługujemy się zasłoną internetu (media społecznościowe), rzeczowa dyskusja odchodzi gdzieś w niepamięć, a wymianę poglądów zastąpiło ich umacnianie we własnym gronie. Szkoła czy uczelnie nie są tutaj wyjątkiem. Chciałbym dotrzeć do badań nad młodzieżą uczestniczącą w różnego rodzaju „zadymach”. Kim są? Dlaczego wybierają polityczny radykalizm? Dlaczego odrzucają to, co dla mojego pokolenia (też przecież skłonnego niegdyś do zadym) było wymarzonym celem? Jak ich zrozumieć? Jak z nimi rozmawiać? Wkrótce rozpocznie się nowy rok akademicki, może warto zwrócić baczniejszą uwagę właśnie na rozmowę ze studentami, doktorantami?
Szlachetna odmiana konsumpcji
Jak zawsze o tej porze roku do Lipska podążają tłumy miłośników książki. Mimo iż bilet wstępu jest coraz droższy (w tym roku to 17,00 Euro), zwiedzających nie ubywa. W kilku wielkich halach wystawowych zgromadzono ofertę nowości wszystkich liczących się niemieckich wydawców. Niemal bez przerwy odbywają się jakieś imprezy towarzyszące: spotkania z autorami i krytykami, dyskusje o przyszłości książki, warsztaty dla czytelników. Wczoraj byłem jednym z tysięcy osób pielgrzymujących od stoiska do stoiska. Kartkowałem nowości, zagadywałem wydawców, spotkałem także kilku autorów. Różne katalogi, darmowe książki, specjalne wydania gazet, a także kilka ołówków i mnóstwo zakładek stanowiło pod koniec dnia dodatkowy „łup”. Podobnie dzień spędzały całe tłumy mieszkańców Lipska i gości. Obserwowanie tego zainteresowania książką literacką, naukową, albumami, ofertą dla dzieci i młodzieży po prostu cieszyło serce. Zwłaszcza że wśród zwiedzających nie brakowało młodych ludzi i dzieci.