Nie ma w Niemczech miasta, które tak wyraźnie żyłoby w cieniu wydarzeń sprzed 70 lat. Ich rocznica wywoływała (i nadal wywołuje) ogromne emocje. Tutaj, jak chyba nigdzie indziej, granica między „byciem sprawcą“ a „ofiarą“ jest bardzo płynna. Wszystko jednak wskazuje, że w tym roku rocznica wielkich bombardowań Drezna, będzie obchodzona inaczej i nie zdominują jej demonstracje neonazistów. Odbędą się rozmowy ze świadkami wydarzeń, będą składane kwiaty w miejscu deportacji Żydów na dworcu towarowym (Güterbahnhof Dresden-Neustadt). Muzeum wojny przygotowano czasową wystawę poświęconą literackim próbom ukazania tragedii miasta i jego mieszkańców. W „Panozowni“ (Panometer) można zobaczyć panoramę Drezna w 1945 r. Centralne uroczystości odbędą się dzisiaj we Frauenkirche z udziałem prezydenta Joachima Gaucka. O godzinie 17.00 rozpocznie się formowanie – jak co roku – „żywego łańcucha” wokół starego miasta. O godz. 21.45 odezwą się drezdeńskie dzwony. Instrumentalne traktowanie drezdeńskiego dramatu było w przeszłości, ale i dziś bardzo łatwe. Trzeba jednak zauważyć przemyślane i konsekwentne dążenie, by rocznica zburzenia miasta ukazana była w kontekście historycznym i powiązana z wydarzeniami w mieście po 1933 r.
Drezdeński mit
Jutro po raz kolejny odbędą się obchody rocznicy wielkiego bombardowania Drezna w lutym 1945 r. Obchody te mają wyjątkowy charakter. Żadne inne miasto w Niemczech, którego los wojenny był podobny, nie akcentuje tak mocno tych wydarzeń. Jest tego kilka przyczyn. Przez wiele lat namnożyło się sporo mitów wokół tamtych lutowych dni, które wykorzystywane są instrumentalnie przez różne grupy: od skrajnej prawicy aż po skrajną lewicę. Co znamienne, wyniki badań historyków, znane już od lat, nie trafiają do żadnej ze stron konfliktu.