Używanie w zagranicznych mediach zwrotu „polskie obozy koncentracyjne”, określanego jako wadliwy kod pamięci, wzbudza w Polsce żywe rekcje. Dużym echem, przede wszystkim w mediach społecznościowych, odbił się wyrok przeciwko niemieckiej stacji ZDF z powództwa Karola Tendery, jak i niesatysfakcjonująca forma przeprosin ze strony tej stacji. Niezależnie od słuszności krytyki, jednej rzeczy nie powinniśmy stracić z pola widzenia. Używanie wadliwego kodu pamięci jest z pewnością naganne i wymaga przeciwdziałania, jednak jest to zjawisko – biorąc pod uwagę rozmiar informacji w środkach przekazu – marginalne. Od lat zajmuje się tym polski MSZ, organizowane są konferencje i dyskusje. Ponadto podejmowane są liczne działania o charakterze edukacyjnym.
Paragraf a historia
Od jakiegoś czasu wokół historii, historyków, polityki historycznej trwa ożywiona dyskusja, w której mieszają się głosy najróżniejszego rodzaju i wagi. Śledzę je dość uważnie i nie mogę pozbyć się wrażenia, że historia jest w opinii części uczestników tej wymiany poglądów przede wszystkim jakimś kłopotem, zagrożeniem, które musimy zwalczać nie tylko czujnością i kontrolą, ale wyrokiem sądu. Przeszłość, oprócz tego że stanowi przedmiot badań i edukacji, jest też ogromnym rezerwuarem argumentów, haseł i kostiumów na każdą okazję. Ludzie odwołują się do niej w różny sposób, mądrze i głupio. Czasem naginają interpretacje, czasem wręcz kłamią, czasem się mylą. I co z tym zrobić?