Droga do punktu wyjścia była bardzo kręta. Pokonanie jej autem wymagało ogromnej wprawy. Z rana zabrał nas Andrea, nasz miły gospodarz i przewodnik. Po pół godzinie szaleńczej jazdy tutejszymi drogami dotarliśmy do celu. Pogoda dopisała, z godziny na godzinę temperatura rosła. Naszym celem było Monte Bregagno (2107 mnpm). W tej części gór znaliśmy już Monte Grona, na którą wdrapaliśmy się dwa lata temu. Po kilku godzinach wędrówki dotarliśmy na szczyt, na którym powitał nas przepięknie wykonany krzyż. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w małym schronisku, w którym trwały przygotowania do jutrzejszego festynu. Po Alp de Volt, znanym nam już z poprzednich pobytów, to druga taka inicjatywa lokalnej grupy, która ratuje przed zniszczeniem dawne zabudowania pasterskie.
Koncert na wiele dzwonków
K