Po raz pierwszy w relacjach międzyrządowych polsko-niemieckich mamy do czynienia z taką sytuacją. Co innego polscy politycy mówią o naszym zachodnim sąsiedzie zagranicą, co innego w kraju do własnego społeczeństwa. W ostatnich dniach kierowanie pod adresem Berlina różnych oskarżeń nasiliło się. Mogło się nawet wydawać, że cykliczne międzyrządowe konsultacje zostaną wręcz odwołane. Tak się jednak nie stało. Wojownicza retoryka polskich władz służyła chyba głównie celom wewnętrznym. Jednak marny efekt spotkania to kolejna oznaka załamania relacji. Z wielkich wspólnych projektów sprzed lat niewiele pozostało, można mieć wrażenie, że sąsiedzi nie mają już sobie nic do zaoferowania. Zaskakujący finał ćwierćwiecza bardzo dobrych kontaktów i historycznego zbliżenia, jak jeszcze niedawno kwitowano relacje po 1989 r. Jak będzie wyglądać to „połamane“ sąsiedztwo w przyszłości? (więcej…)
Moralne zwycięstwa
Dobrych kilka lat temu Andrzej Mleczko stworzył karykaturę, która odnosiła się do jednej – spośród wielu – naszych nieco irracjonalnych skłonności, dla postronnych raczej niezrozumiałych. Oto z pola walki ucieka dwóch rycerzy. Za nimi grad strzał. Jeden ze szlachetnie podających tyłu mówi w niejakiej desperacji do towarzysza (w tzw. dymku komiksowym): Mam już dosyć tych cholernych moralnych zwycięstw! Dzielny woj, na którego wojenna Fortunna ani spojrzeć łaskawie nie chciała, miał może i po dziurki w nosie tego doświadczenia, ale czy jego stanowisko podziela/ła reszta narodu? Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten rysunek, odniosłem go do czegoś minionego. Stałe nabożeństwo do narodowych klęsk wydawało się wtedy nieco już przemijającą formą okazywania patriotyzmu. Jednak teraz mamy – takie jest moje wrażenie – nawrót do rozpamiętywania moralnych zwycięstw, czyli klęsk, porażek, tragedii i dramatów. Znów wychodzi na to, że to jest jedyna szlachetna wiktoria, jaką należy cenić. Im gorzej, im więcej zniszczeń, trupów, tym właściwie lepiej, szlachetniej, wspanialej… O czym to może świadczyć? Jak tłumaczyć taki powrót historii afirmatywnej, gdy raczej trzeźwego namysłu trzeba, a nie bałwochwalstwa? Przypadek, czasowa moda, a może powrót naszych polskich upiorów?