Kilka dni temu zadzwonił do mnie pewien niemiecki dziennikarz akredytowany w Polsce. Opowiedział o problemie, który wydawał mi się od dawna rozwiązany w kraju setek muzealnych inicjatyw. Na 22 czerwca wyznaczono przetarg nieograniczony na sprzedaż jednego z budynków, jakich teoretycznie u nas wiele przy wszystkich liniach kolejowych. Nie jest to jednak zwykła zdewastowana stacyjka, a jedyna dobrze zachowana pozostałość po obozie zagłady w Bełżcu, siedziba jego komendantury. Powstała społeczna inicjatywa (Bildungswerk Stanisław Hantz) zakupienia tego obiektu i przeznaczenia go na muzeum oraz miejsce międzynarodowych spotkań.
NRD w Auschwitz
Przed kilkoma dniami zachęcałem moich seminarzystów do sięgnięcia po różne publikacje poświęcone metodyce badań naukowych. Pierwsze rozmowy z nimi pokazały, że mają spore braki warsztatowe, a lektura tego rodzaju przewodników może okazać się przydatna i inspirująca. Jedną z publikacji, którą im zaleciłem była książka włoskiego literaturoznawcy, autora bestsellerowych powieści Umberto Eco, pt. „Jak pisać pracę dyplomową”. Książka ta ukazała się przed kilku laty po polsku i nadal – mimo upływu czasu – z powodzeniem służy jako atrakcyjne wprowadzenie do technik badawczych (pierwsze wydanie włoskie ukazało się w 1977 r., tak więc pisał ją przed erą internetu). W ten sposób student otrzymał ciekawe narzędzie, do tego napisane świetnym językiem. Krok po kroku autor „Imienia róży” prowadzi go od wyboru tematu, określenia ram czasowych jego realizacji, kwerendy bibliotecznej i porządkowania zebranego materiału aż do przedłożenia finalnego efektu pracy, pracy na ocenę (tu jest obojętne, czy pracy licencjackiej czy magisterskiej). Postanowiłem dzisiaj pójść w ślady Eco (proszę wybaczyć nieskromność) i na przykładzie jednego z tematów zilustrować przydatność tej publikacji. Autor zachęca bowiem, by rozpoczynać pracę badawczą od tego, co ma się pod przysłowiową ręką. Wybrałem problem aktualny, obchodzoną właśnie rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Zainteresował mnie los wystawy przygotowanej przez NRD i udostępnianej na terenie muzeum, jakim po wojnie stał się obóz. Korzystałem jedynie z takich możliwości, jakie dostępne mi były w warunkach domowych. Historycy kpią często z autorów prac o skromnej bazie źródłowej, mówiąc, że pisali na podstawie tego, co mają na półce we własnym domu. Zarzut poważny, ale czy przypadkiem te nasze półki nie stały się w ostatnich latach przepastnymi bibliotekami?