Z pewnego dystansu spoglądam na moje zakupy książkowe sprzed lat. Jako fotograf amator bez przerwy szukałem sposobów doskonalenia warsztatu. Kupiłem wiele różnych poradników. Ich wysyp nastąpił wraz z popularyzacją fotografii cyfrowej i spadkiem cen aparatów. Pięknie wydane książki, a w nich wiele mądrych rad. Po jakimś czasie zrezygnowałem z dalszego kupowania tego typu literatury. Doszedłem do wniosku, że stworzenie perfekcyjnej fotografii kosztuje godziny pracy, a przyjemność robienia zdjęć zamienia się w manipulację obrazem i pogoń za doskonałością parametrów. Treść fotografii, jej przesłanie gdzieś się w tym wszystkim gubi. Sięgnąłem więc do albumów znanych fotografów, zwłaszcza tych „przedcyfrowych“. Do dzisiaj kupuję ich sporo. Cenię sobie te z nich, które bliżej przedstawiają autora, jego dylematy, sposób postrzegania otoczenia i podejście do fotograficznej kreacji. Kilka dni temu trafiła mi do rąk książka niemieckiego fotografa prasowego, Bertrama Solchera „Leica M. Fotograf“ (wydawnictwo dpunkt.verlag). Łączy ona z powodzeniem trzy elementy: prezentuje prace fotografa, jest inteligentnym przewodnikiem dla fotografów amatorów, stanowi też przykład rzadko dziś spotykanego edytorstwa na wysokim poziomie.
Estetyczna przygoda
E