Weekend to czas prasówek, czytania gazet przy kawie. Tym razem wśród lektur wywiad z jednym z czołowych polityków opozycji. Co ma do powiedzenia o naszych problemach, wyzwaniach? Jaki ma sposób myślenia i oglądu świata? „Gazeta Wyborcza” opublikowała rozmowę z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, Borysem Budką. Zainteresował mnie fragment poświęcony edukacji i historii. Wydawałoby się, że przewodniczący partii, siedzącej w ławach opozycji szósty rok, miał dość czasu, by wiele kwestii przeanalizować, także wyżej wymienione. Rozczarowałem się. W sprawach edukacji brak jest jasnych pomysłów. Historia wydaje się uwierać przewodniczącego ruchu, który przecież nawiązuje do dziejów polskiej walki o wolność i prawa obywatelskie. Czy w tym zakresie opozycja ma coś ciekawego do zaoferowania? Czy na odpowiedź musimy czekać aż do najbliższych wyborów?
Miejsce pamięci i edukacji
Odwiedziłem dzisiaj miejsce pamięci poświęcone eksterminacji francuskich Żydów (Mémorial de la Shoah). To ważny punkt na mapie komemoratywnej Paryża i Francji. Tworzy je kilka części. W czasie mojego pobytu odbywały się w nim lekcje historii. Jest to więc miejsce żywe, odwiedzane przez kolejne generacje Francuzów. (więcej…)
W końcu!
Właśnie uruchomiono stronę internetową projektu podręcznika polsko-niemieckiego „Europa. Nasza historia”. Chce się wręcz z radości krzyknąć „w końcu”! Wreszcie dostrzeżono, że żyjemy w czasach rewolucji cyfrowej, a uczniowie to wręcz „cyfrowi tubylcy”. Nauczyciele i ich podopieczni w Polsce i w Niemczech mogą teraz śledzić na bieżąco informacje o postępach projektu (trwającego już dekadę), zapoznać się z przykładowymi rozdziałami podręcznika, skorzystać z różnych materiałów. Strona spełnia wszystkie wymogi nowoczesnej informacji. Jest przejrzysta, graficznie dopracowana. Z pewnością będzie stanowić ważny instrument w popularyzacji tego ważnego polsko-niemieckiego projektu edukacyjnego.
(więcej…)
Niefortunna wpadka czy coś więcej?
Ujawnienie kompromitującej wpadki renomowanego niemieckiego wydawnictwa „Klett“, w którego jednym z podręczników do historii znalazło się określenie „polskie obozy“ zmusza do szerszej refleksji. Jak to było możliwe, by doświadczone wydawnictwo wypuściło taki bubel? Co robiła redakcja naukowa? Gdzie podziały się wszystkie gremia kontrolne dopuszczające podręcznik do użytku szkolnego? Jeśli niczego nie zauważono od 2009 r., gdy po raz pierwszy udostępniono ten podręcznik, to trzeba zadać pytanie, jaki jest stan wiedzy autora / autorów tego podręcznika i osób go redagujących. Dlaczego nauczyciele niczego nie dostrzegli? Wprawdzie wydawnictwo zaraz po upublicznieniu tej wpadki wydało oświadczenie, w którym zapowiedziało wycofanie książki z księgarni i dostarczenie uczniom poprawionej strony (sic!), ale problem pozostał. A co z byłymi uczniami? To nie jest już pomyłka takiego czy innego niedouczonego dziennikarza. Z podręcznika przewidzianego dla liceów co roku korzysta w Bawarii (i być może w innych landach) rzesza uczniów, dla wielu z nich, często nie tylko niemieckiej narodowości, to jedyny systematyczny kontakt z wiedzą o historii.
Praca u podstaw
Sprawy polsko-niemieckie w mediach pojawiają się właściwie tylko w kontekście sporu, nieporozumień i kolidujących interesów. W przekazie dominują sprawy bieżące, czasem podlane historycznym sosem (wojna). Najczęściej dziennikarze podejmują tematy, które zalicza się do tzw. „rewolwerowych“. Liczy się news, najlepiej, by był do tego prowokujący, zaskakujący, bo za nim idzie klikalność. Informacje o codzienności relacji polsko-niemieckich nie przedzierają się zbyt często do opinii publicznej, a przecież wielokrotnie mogłyby zaprzeczyć obwieszczanym w różnych mediach ocenom i opiniom, które formułowane są z rzekomo szerszej i wnikliwszej perspektywy. W ten sposób powstają dwa równoległe światy: jeden, nazwijmy go umownie, polityczno-wirtualny, oraz codzienny, w którym w realnej sytuacji spotykają się przedstawiciele obu społeczeństw. Nawiązany kontakt wiedzie obie strony nie tylko do poznania się, ale i do wspólnego rozwiązania szeregu problemów. To jest prawdziwa miara stanu stosunków między naszymi narodami, w każdym razie nie mniej ważna niż śledzenie postaw i czynów elit politycznych.