W Palazzo Massimo alle Terme można obejrzeć wystawę czasową poświęconą relacjom między archeologią a polityką. W centrum pokazano szeroko zakrojone prace w Rzymie za czasów Mussoliniego. Jedno ze zdjęć szczególnie mnie zainteresowało. W 1938 r. przed antyczną rzeźbą dyskobola sfotografowano A. Hitlera. Wkrótce marmurowa figura została odsprzedana Rzeszy za prawie milion Reichsmarek i znalazła się w zbiorach Glyptothek w Monachium. Miała być przykładem kanonu aryjskiego piękna. Po II wojnie światowej w wyniku decyzji Amerykanów zwrócono rzeźbę Włochom (bezpłatnie ku oburzeniu niektórych Niemców).
Praeceptor Germaniae
Od kilku dni czytam różne teksty o zmarłym dwa tygodnie temu byłym kanclerzu RFN, Helmucie Schmidtcie. Stacje telewizyjne w Niemczech przypomniały filmy i wywiady, gazety zamieściły ciekawe szkice biograficzne. Wkrótce ma się ukazać biografia Schmidta niemieckiego dziennikarza, znanego także w Polsce, Guntera Hoffmanna. Śledząc te różne dowody zainteresowania zmarłym Kanclerzem, zauważyłem, że w Polsce niewiele miejsca poświęcono Jego postaci. Czy słusznie? Czy Jego niewątpliwie pełen rezerwy stosunek do opozycji antykomunistycznej w Polsce powinien określać nasz stosunek do Niego dzisiaj?
Gorzki chichot historii
Kilka dni temu zadzwonił do mnie pewien niemiecki dziennikarz akredytowany w Polsce. Opowiedział o problemie, który wydawał mi się od dawna rozwiązany w kraju setek muzealnych inicjatyw. Na 22 czerwca wyznaczono przetarg nieograniczony na sprzedaż jednego z budynków, jakich teoretycznie u nas wiele przy wszystkich liniach kolejowych. Nie jest to jednak zwykła zdewastowana stacyjka, a jedyna dobrze zachowana pozostałość po obozie zagłady w Bełżcu, siedziba jego komendantury. Powstała społeczna inicjatywa (Bildungswerk Stanisław Hantz) zakupienia tego obiektu i przeznaczenia go na muzeum oraz miejsce międzynarodowych spotkań.
„Nieformalny ambasador”. Hansjakob Stehle (1927-2015)
Byli nieformalnymi ambasadorami RFN w Polsce. Dziennikarze, bo o nich mowa, odegrali w relacjach polsko-niemieckich znaczącą rolę. Długie lata przed nawiązaniem stosunków dyplomatycznych między obu państwami pełnili funkcję ważnych pośredników. Dzięki ich wiedzy, kontaktom, zaangażowaniu mimo wszystkich ograniczeń udawało się wymieniać informację, docierać do wybranych osób z kręgów władzy. Na początku lutego zmarł Hansjakob Stehle. Był on – obok pracującego dla „Die Welt”, Ludwika Zimmerera, pierwszym akredytowanym w Polsce dziennikarzem z RFN. Początkowo był związany z dziennikiem „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, potem tygodnikiem „Die Zeit”. Przez lata pobytu w Polsce poznał nasz kraj bardzo dobrze, nawiązał wiele ważnych znajomości. Dał temu wyraz w publikacjach prasowych, lecz także książkowych. Warto przypomnieć najważniejsze etapy jego życia oraz wybrane publikacje.
Historyk z misją
Informacja o sporządzeniu przez IPN w Krakowie wykazu zbrodniarzy z obozów Auschwitz-Birkenau zainteresowała mnie. Podano liczbę ponad 9,5 tys. funkcjonariuszy SS. Niestety, na upublicznienie tej listy będziemy musieli jeszcze poczekać. „Wcześniej trzeba dokonać wielu weryfikacji” – tłumaczył dyrektor IPN w Krakowie, Marek Lasota, „wszystko trzeba dokładnie sprawdzić. Lista musi być kompletna, a żadne nazwisko na niej nie może budzić wątpliwości“ – dodawał. W tej wypowiedzi, jak i innych doniesieniach medialnych zabrakło mi informacji, że taka lista nie jest właściwie aż tak bardzo pionierskim projektem. Przed kilku bowiem laty podobny wykaz ukazał się w RFN. Jego autorem był ceniony niemiecki dziennikarz, Ernst Klee. Jego biografia ilustruje niełatwą drogę tych osób, które za swoje zadanie życiowe uznały rozprawienie się z nazistowską przeszłością narodu. Jeśli nie można jej było – jak chcieli niektórzy – przezwyciężyć (bewältigen), to konieczne stawało się systematyczne pisanie o zbrodniach i ich wykonawcach. Z pola widzenia nie tracono przy tym ofiar, przywracano im podmiotowość, odszukując nazwiska i twarze. W sposób symboliczny przekreślano w ten sposób numeryczną anonimowość narzuconą przez nazistów.