Jednym z nieodłącznych zjawisk wojny są ogromne przemieszczenia ludności. Różne były ich powody, ale sprowadzały się do jednej zasadniczej przyczyny: przemocy lub zagrożenia nią. Jedni uciekali przed zbliżającym się frontem, innych zmuszano do pracy przymusowej, jeszcze innych deportowano czy wyrzucano z domów z obszarów kolonizowanych przez zwycięzców. Wielu traciło nie tylko swą „małą ojczyznę“, podstawy egzystencji, a nierzadko i życie. Pod koniec wojny i w pierwszych miesiącach pokoju ilość ludzi „na drogach” uległa zwiększeniu. Zaczął się okres powrotów lub dalszej emigracji. Zmiany granic wywołały kolejne przesunięcia milionów ludzi. Masowość tego zjawiska starał się uchwycić francuski filmowiec i fotograf Henri Cartier-Bresson (1908-2004). W 1945 r. nakręcił film „Powrót“. W czasie prac nad dokumentem w obozie przejściowym dla robotników przymusowych Francuz zrobił zdjęcie, które stało się jedną z ikon fotografii tego burzliwego okresu.
Podniebne muzeum
Niemcy są coraz bardziej popularnym celem krótkich wypadów. Polacy odwiedzają je na różne sposoby. Organizowane są wyjazdy przez biura podróży, sporo osób udaje się na „własną rękę“. Podróżowanie po Niemczech nie jest już tak kosztowne jak przed laty. Ceny zbliżone są do polskich, oferta bogata i zróżnicowana. Ostatnio odwiedziłem przyjaciół w Dessau. Miasto i region, Saksonia-Anhalt, obfitują w liczne zabytki, które koniecznie trzeba zobaczyć. Dessau wielu wiąże z Bauhausem, ikoną designu. Miłośnicy natury pamiętają o pięknych ogrodach w pobliskim Wörlitz. Dessau kojarzę także z serią zdjęć, które wykonał jeden z francuskich mistrzów aparatu, Henri Cartier-Bresson. Pokazywały one robotników przymusowych w zakładach Junkersa, którzy krótko po wyzwoleniu asystowali przy przesłuchaniu szpicla gestapo. Dzisiaj po wielkich zakładach Junkersa niewiele pozostało, w 1945 r. zostały zniszczone w trakcie dywanowych nalotów. W jednej z hal produkcyjnych otwarto w 2001 roku muzeum techniki, które warto zwiedzić przy okazji pobytu w Dessau.
Dzwon z historią
Nie wiem, czy pamięta się jeszcze o inicjatywie fundowania dzwonów pokoju. Bicie w nie miało przypominać ofiary wojen i wzywać do zachowania pokoju. Dzwony przyjmowały różne kształty, powstawały w różnych systemach politycznych. Być może niektórzy czytelnicy pamiętają dzwon pokoju z Frankfurtu nad Odrą, który odsłonięto w 1953 r. z okazji rocznicy podpisania układu granicznego między Polską a NRD w Zgorzelcu trzy lata wcześniej. Inny charakter ma dzwon pokoju w Dessau, wykonany z przetopionej broni, którą zarekwirowali uczestnicy „pokojowej rewolucji“ 1989 r. To jedyny taki obiekt w Niemczech.