W głównym przejściu Gallerie Della’Accademia w Wenecji wisi nie rzucający się w oczy obraz toskańskiego XVII-wiecznego malarza Francesco Zuccarelliego pt. Porwanie Europy (Ratto di Europa). Temat często podejmowany przez artystów. Wersja włoskiego mistrza pędzla wydaje się nie pokazywać zamachu na czyjąś wolność. Europę otaczają uśmiechnięte cherubinki, a jej twarz nie zdradza zaniepokojenia czy strachu. Piękność na rosłym byku nie wie, dokąd ją ta przejażdżka zaprowadzi. Malowniczy krajobraz, w którym rozgrywa się ta scena, również nie przywodzi na myśl scenerii dramatu. A przecież on się zbliża… Czy stan dzisiejszy Europy można oddać w ten sposób? W połowie września niemiecki minister spraw zagranicznych, Frank-Walter Steinmeier wystąpił z programowym tekstem o Europie. Nie był to przypadek. W tym roku obchodziliśmy 70 rocznicę wystąpienia Winstona Churchilla w Zurychu, w którym brytyjski polityk wezwał kraje europejskie do budowy „Państw Zjednoczonej Europy“. Ani ta rocznica, ani wystąpienie niemieckiego ministra nie spotkały się z żadnym zainteresowaniem w naszym kraju. Czy jesteśmy trochę, jak ci obserwatorzy z obrazu Zuccarielliego? Widzimy, że coś się dzieje, ale nie skłania nas to do reakcji. Propozycje Steinmeiera, jeśli będą poważnie potraktowane w Europie, a tego się można spodziewać, mogą mieć znaczące konsekwencje w przyszłości także dla polskiej obecności w Unii Europejskiej.
Niespokojny duch
Zalewają nas potoki fotografii, którym bramy otworzyły cyfrowe aparaty. Praktycznie każdy ma do nich dostęp choćby w komórkach. Raz zrobione zdjęcie może być bez przeszkód przesłane, wydrukowane, wielokrotnie powielone, zretuszowane i głęboko przetworzone. Forum wymiany i prezentacji oferują media społecznościowe. Fotografii zawodowej, artystycznej poświęca się mniej miejsca, gubi się ona w masie tysięcy pospiesznie wykonanych fotek i switfotek. 70 rocznica zakończenia II wojny światowej na chwilę przerwała dominację tego chwytania bieżącej i nierzadko banalnej chwili. Poświęcono sporo uwagi fotografii wojennej, przypominając przy tej okazji niektórych fotografów. Ich zdjęcia wywarły ogromny wpływ na nasze postrzeganie wojny i jej skutków. W Niemczech pojawił się przepięknie wydany album zdjęć jednej z najciekawszych fotografek tych lat, Amerykanki Lee Miller (1907-1977). Zdjęcie w wannie Hitlera weszło do kanonu zdjęć wojennych, do dzisiaj intryguje i stawia pytania o interpretację.
Postscriptum
Przed kilkoma dniami do Jałty wrócił Józef Stalin. To pierwszy jego pomnik odsłonięty od długich dziesięcioleci. Podobno pomysł pomnika wysunięto dziesięć lat temu, jednak wtedy pod wpływem protestów Tatarów i Ukraińców zarzucono go. W necie znalazłem krótki film z odsłonięcia monumentu. Obok spiżowego Stalina siedzą Franklin Delano Roosevelt i Winston Churchill, ale przecież wiadomo, kto wtedy i dziś rządzi na Krymie.
http://youtu.be/ewCLkPtH0NA
Zdjęcie: Odsłonięcie pomnika Wielkiej Trójki w Jałcie (2015)
Jałta – z odległej już perspektywy?
W 1989 r. Krystyna Kersten opublikowała w podziemnym wydawnictwie Aneks jedną ze swych najbardziej znanych książek: „Jałta w polskiej perspektywie”. Mimo upływu ćwierćwiecza i postępu w badaniach nad najnowszą historią Polski praca ta pozostaje czołowym opracowaniem zagadnienia, które przez dekady budziło nie tylko zainteresowanie publiczne, ale i było obiektem sprzecznych uczuć, jak również materiałem do wytworzenia żywotnego politycznego mitu. Jałta – czyli co?, moglibyśmy zapytać. Konferencja jałtańska, porozumienie jałtańskie, jałtański porządek, jałtański system, ale i jałtańska ugoda, jałtański podział, wreszcie jałtańska transakcja, jałtańska zdrada, a na koniec fatum Jałty, rzucające cień na całą powojenną historię Środkowo-Wschodniej części Europy, a zwłaszcza Polski.
„8 maja był dniem wyzwolenia”. Richard von Weizsäcker o II wojnie światowej
Wielu polityków przechodzi do historii dzięki przemówieniom, ważkie słowa w tzw. historycznym okresie. Istotna treść, ale i doskonała forma. Gdybym miał stworzyć swój osobisty ranking mów XX w., z pewnością znalazłoby się wśród nich wystąpienie zmarłego dzisiaj wybitnego polityka i męża stanu, prezydenta RFN, Richarda von Weizsäckera. Wygłosił je z okazji 40. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Mimo upływu trzech dziesięcioleci nadal zawiera aktualne przesłanie i – w obliczu czekających nas rocznicowych obchodów w tym roku – warte jest przypomnienia. Przygotowując tekst o R. von Weizsäckerze, nie natrafiłem w internecie na tłumaczenie tamtego wystąpienia na język polski. A przecież warto je znać. Postanowiłem zeskanować je z wydania, które ukazało się w 9 numerze czasopisma “Więź“ z 1989 r. Tłumaczenia dokonała Małgorzata Łukasiewicz.