Jeszcze nie tak dawno gorączkowaliśmy się z powodu hiobowych wieści o ograniczaniu finansowania Niemieckiego Instytutu Polskiego w Darmstadt. Instytut otrzymał z wielu stron liczne głosy poparcia. W Polsce pod apelem do premier landu Nadrenia-Palatynat, Malu Dreyer, która chciała wycofać dofinanasowanie, podpisało się ponad 300 osób. Protest, jak się wydaje, osiągnął cel. Rozpoczęła się dyskusja nad finansowaniem tego rodzaju placówek, zapewnienia im na przyszłość stałych podstaw. A jak Polska dba o swoje placówki w Niemczech? W tych dniach doszła do mnie informacja, że pod koniec lipca b.r. ma być zamknięty Instytut Polski w Lipsku, placówka o długoletniej historii i tradycji. Jeśli jest to prawda, stracimy w tej części Niemiec ważną polską instytucję, która promowała historię i kulturę, pośredniczyła w kontaktach między Polską a trzema landami tej części Niemiec. Byłby to ogromny błąd, być może można temu jednak jakoś zaradzić.
Ślad odciśniety w wodzie
To miejsce pamięci w centrum Berlina nie ma w sobie nic z typowego monumentu „ku czci”. Leży na skrzyżowaniu ruchliwych dróg. W pobliżu Brama Brandenburska, Reichstag, Tiergarten. Mieści się w tym trójkącie. Po dziesiątkach lat zabiegów Sinti i Romom udało się uzyskać miejsce pamięci, które przypomina ich tragedię w okresie III Rzeszy i II wojny. I założenie, i wymowa tego miejsca robią wrażenie, warto poświęcić trochę czasu, by nie tylko je zobaczyć, ale i choć na chwilę zastanowić się nad przekazem, aurą tego miejsca. Oczywiście, powstaje też pytanie o możliwości upamiętnienia polskich ofiar, ale o tym kilka zdań poniżej.