Wkrótce w Berlinie mam wygłosić referat o I wojnie światowej w polskich i niemieckich podręcznikach do historii. Zebrałem materiały, analizuję je. W przerwie postanowiłem wsiąść na rower i objechać moją okolicę, poszukując śladów związanych z I wojną światową, a ściślej – z jej upamiętnianiem. Nie było z tym żadnych problemów. Mimo akcji polonizacyjnych podejmowanych po 1945 r. w Miłoszycach, gdzie mieszkam, znalazłem dwa takie obiekty. Podobnie w okolicznych wsiach i naszym \”miejskim centrum\”, Jelczu-Laskowicach. Stoją sobie od momentu odsłonięcia, ewentualnie wydobyto je z krzaków i poskładano z kawałków na fali polsko-niemieckiego zbliżenia. Czy coś z tego wynika? Czy miejsca te wykorzystuje się np. w procesie edukacyjnym, czy w ogóle funkcjonują one w lokalnym środowisku, czy tylko \”zdobią\” skwerki? Interesuje mnie pytanie, jak polska edukacja reaguje na \”obcą\” przeszłość? Czy autorzy podręczników zauważają zróżnicowanie regionalne Polski? Czy potrafią wskazać specyfikę np. Dolnego Śląska i Mazowsza pod kątem upamiętnienia ofiar I wojny światowej? Krótka wyprawa rowerowa była więc bardzo inspirująca.
Pomniki, pomniki
P