„Wina nasza polegała tylko na tym, że odważyliśmy się myśleć (…)”.

&

Na obszarze dzisiejszej Polski znajdują się dwa miejsca związane są z dziejami niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej: „Wilczy Szaniec” k. Kętrzyna, miejsce nieudanego zamachu na wodza Trzeciej Rzeszy, Adolfa Hitlera 20 lipca 1944 r. oraz Krzyżowa, niewielka wieś oddalona 60 km od Wrocławia, miejsce spotkań grupy „przyjaciół”, tzw. Kręgu z Krzyżowej. Nie są to miejscowości anonimowe. Zwłaszcza Krzyżowa ma wyraźne miejsce w świadomości polskiej jako miejsce tzw. Mszy Pojednania z udziałem polskiego premiera Tadeusza Mazowieckiego i niemieckiego kanclerza Helmuta Kohla w listopadzie 1989 r. Ale co Polacy wiedzą o opozycji antyhitlerowskiej? Jak ją postrzegają? Posty pod nielicznymi artykułami na ten temat, które ukazały się w ostatnich latach, pokazują, że i wiedza i chęć zrozumienia są wyjątkowo małe. Często podważa się zasadność mówienia o istnieniu jakiegokolwiek niemieckiego oporu przeciw Hitlerowi.

Polakom niezwykle trudno jest zrozumieć warunki, w jakich przyszło działać tym nielicznym przeciwnikom nazistów. Mamy zakodowane całkiem inne rozumienie oporu, opozycji, czy sprzeciwu społecznego, wynikające z naszego doświadczenia walki z nazizmem i komunizmem. Niemcy musieli stawić opór własnemu państwu, sprzeciwić się jego wybranym w wolnych wyborach władzom najwyższym, wystąpić przeciw własnemu narodowi. Reżym nazistowski konsekwentnie zwalczał nie tylko aktywne przejawy opozycji, surowo karał także wszelkie dyskusje o charakterze opozycyjnym, traktując je jako ogromne zagrożenie. Po rozprawie przed trybunałem ludowym, który skazał Moltkego i jego przyjaciół na karę śmierci, Helmuth James zanotował w liście do żony: „Zapytał mnie [przewodniczący składu sędziowskiego Roland Freisler, przyp. K.R.]: Czy dostrzega Pan swoją winę? Odparłem, że w istocie nie. Na to Freisler: 'Widzi Pan, skoro Pan wciąż jeszcze tego nie dostrzega, skoro wciąż trzeba Pana o tym przekonywać, to właśnie oznacza, że myśli Pan inaczej, a przez to sam wyklucza się z walczącej wspólnoty narodowej’. W tym wyroku – dodawał Moltke – poprzedzonym tak starannymi przygotowaniami, najpiękniejsza jest rzecz następująca: zostało stwierdzone, że nie mieliśmy zamiaru stosować przemocy; nie podjęliśmy kroków organizacyjnych, nikomu nie oferowaliśmy żadnych stanowisk – to również zostało stwierdzone. W akcie oskarżenia było co innego. Wina nasza polegała tylko na tym, że odważyliśmy się myśleć (…). I tych myśli – tylko i wyłącznie myśli (…) – narodowy socjalizm tak się boi, że chce wszystko zniszczyć, co nimi zostało zakażone„. Ów list Moltkego pokazuje jak różne jest polskie i niemieckie rozumienie oporu. To nie ilość wysadzonych pociągów, akcji sabotażowych, potyczek zbrojnych był przyczyną wydawania wyroków śmierci, lecz myśli i idee, dyskusje podważające trwałość nazistowskich dogmatów. Były to koncepcje na przyszłość, myślenie o Niemczech i Europie po upadku reżymu narodowowo- socjalistycznego. 

Dzieje opozycji antyhitlerowskiej dzielą się na dwa okresy. Pierwszy to walka nazistów z legalną opozycją bezpośrednio po przejęciu władzy w styczniu 1933 r. Drugi okres zaczął się wraz z wybuchem II wojny światowej. Istniejące dotąd w dużym rozproszeniu i utajeniu różne grupy opozycyjne zaczęły się z wolna łączyć, konsolidować. Z pewnością kulminacją tych działań był zamach płk. Clausa Schenka von Stauffenberga w Wilczym Szańcu. Jego fiasko była ogromnym ciosem dla opozycji wszystkich odłamów. Masowe aresztowania, które naståpiły po zamachu, przyniosły tym środowiskom całkowitą niemal zagładę.

Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku NSDAP konsekwentnie dążyła do zdobycia władzy. Wykorzystywała rozprzężenie w Niemczech, słabość i skłócenie partii politycznych (np. lewicowych: socjaldemokratów i komunistów, realizujących zalecenia Międzynarodówki Komunistycznej i ZSRR), ewolucję Partii Centrum w kierunku prawicy nacjonalistycznej, jak i wyjątkowo negatywne nastroje społeczne w dobie Wielkiego Kryzysu. Rządy republikańskie przełomu lat 20. i 30. były bardzo słabe i często się zmieniały. Ogromną rolę w tej sytuacji odgrywał starzejący się prezydent Paul von Hindenburg. To on zdecydował o powierzeniu przywódcy NSDAP, Adolfowi Hitlerowi, w końcu stycznia 1933 r. funkcji kanclerza. Środowiska prawicowe, przedstawiciele wielkiego przemysłu, junkrzy, warstwa urzędnicza upatrywali w nim osobę zdolną do zaprowadzenia porządku i rozbicia lewicy. Liczono, że naziści się „ucywilizują” na salonach władzy. Złudzenia te pierzchły niemal natychmiast. W lutych 1933 r. w niewyjaśnionych nigdy okolicznościach spłonął budynek Reichstagu. O podpalenie oskarżono komunistów, których prześladowania osiągnęły rozmiary masowe. Prezydent wprowadził stan wyjątkowy i zniósł prawa obywatelskie (dekret z 28 lutego 1933 r. obowiązywał do 1945 r.). Rozpisano nowe wybory, które odbyły się w początkach marca 1933 r. w warunkach nie spełniających standardów demokratycznych. Przeciwników, zwłaszcza lewicę, poddano terrorowi, a społeczeństwo agresywnej propagandzie NSDAP, wykorzystującej m. in. państwowe radio.

Na nazistów zagłosowało 17 mln Niemców przy prawie 90% frekwencji. Upragnioną większość mandatów Hitler uzyskał jednak dopiero po unieważnieniu wyniku wyborczego komunistów (12%) i aresztowaniu ich deputowanych. W końcu marca 1933 r. uchwała parlamentu dała kanclerzowi na okres 4 lat nadzwyczajne pełnomocnictwa, pozwalające na rządzenie z pominięciem parlamentu i konstytucji. Przeciw byli tylko deputowani socjaldemokratyczni. W ten sposób naziści i ugrupowania jeszcze niedawno tworzące rządy republikańskie, jak katolickie „Centrum”, dokonały wspólnego zniszczenia demokracji niemieckiej.

Terror nazistów wyrażający się m. in. w działaniach policji politycznej (gestapo) i masowych aresztowaniach (około 8 tys. komunistów i ich sympatyków wiosną 1933 r.), spowodował konieczność tworzenia nowych, poza więzieniami, miejsc odosobnienia. Nazwano je obozami koncentracyjnymi. Pierwszy powstał 22 marca 1933 r. w leżącym niedaleko Monachium Dachau. Także we Wrocławiu stworzono rychło taką placówkę, w której przetrzymywano m. in. socjaldemokratycznego przewodniczącego Reichstagu, Paula Löbego. Na podstawie doświadczeń tam zebranych tworzono później kolejne obozy: Sachsenhausen (1936), Buchenwald, Flossenburg, Mauthausen (po przyłączeniu Austrii), Neuengamme (1938) i obóz kobiecy w Ravensbrück (1939). Miały one liczne filie. Wkrótce do więzionych komunistów dołączyli inni przeciwnicy czynni lub potencjalni nazistów a także grupy przez nich prześladowane, jak Żydzi, Romowie i homoseksualiści. W obozach umieszczano także osoby uznane za aspołeczne i kryminalistów, zwykle rekrutując z nich więźniów funkcyjnych. W 1939 r. w obozach przetrzymywano 25 tys. obywateli Niemiec. 

Wczesnym latem 1933 r. rozpoczęto likwidację wszelkich organizacji politycznych i społecznych (np. związków zawodowych) poza NSDAP i stowarzyszeniami jej podporządkowanymi. Zlikwidowano SPD a pozostałe partie dokonały samorozwiązania. W lipcu 1933 r. zakazano tworzenia jakichkolwiek nowych ugrupowań a Hitler ogłosił zakończenie „narodowosocjalistycznej rewolucji”. W tym czasie w dużym stopniu zakończony już był proces podporządkowywania różnych sfer życia politycznego i społecznego NSDAP (niem. Gleichschaltung). Zlikwidowano federacyjną strukturę państwa, usunięto z władz samorządowych nie-nazistów. Bez problemów NSDAP podporządkowała sobie aparat urzędniczy, wymiar sprawiedliwości i armię, liczącą na zniesienie upokarzających ograniczeń, które wprowadził na nią traktat wersalski. Położono w ten sposób fundamenty pod funkcjonowanie państwa totalitarnego.

Glajchszaltowaniu poddano także naukę niemiecką, co nie spotkało się ze znaczącym sprzeciwem przeważnie konserwatywnego i nacjonalistycznego środowiska naukowego. Zniszczono autonomię władz akademickich. Usunięto z pracy w szkołach wyższych przeciwników politycznych i naukowców pochodzenia żydowskiego. Czystki objęły także twórców kultury. Naziści popierali sztukę wyrażającą „niemieckiego ducha”, „wspólnotę narodową” i piękno „czystej rasy germańskiej”. Archaiczna wspólnota „krwi i ziemi” miała być nicią przewodnią twórczości niemieckiej. Niemcy stały się państwem monopartyjnym i dyktatorskim, silnie zideologizowanym, z rozbudowanym aparatem przemocy. W połowie maja 1933 r. partia liczyła 2,5 mln członków. Dziesiątki milionów znalazły się w szeregach innych organizacji nazistowskich (często pod przymusem) a całe społeczeństwo dostało się pod wpływy mającej monopol propagandy nazistowskiej. Zjednoczenie narodowe, jak i jedność narodu z Wodzem były jednymi z głównych haseł.

Aktywniejszych przeciwników politycznych represjonowano, wielu wyemigrowało, pozostali wybrali emigrację wewnętrzną, nie znajdując warunków do jakiejkolwiek działalności publicznej podważającej monopol nowych rządów. Po rozbiciu opozycji politycznej naziści nie mieli już na scenie politycznej żadnej konkurencji, a nieliczne grupki działające w podziemiu czy na emigracji praktycznie nie liczyły się. W walce o „rząd dusz” stały im jednak na drodze kościoły chrześcijańskie, zwłaszcza katolicki. Ponad 90% Niemców uważało się za wierzących. Kościoły prowadziły nie tylko działalność duszpasterską, ale i społeczną. Hasła antykomunistyczne i antyżydowskie głoszone przez nazistów zyskiwały jednak pewne poparcie w kręgach władz kościelnych. Watykan wprawdzie początkowo zakazywał katolikom wstępowania do NSDAP, ale w połowie 1933 r. podpisał konkordat z Hitlerem, którego nie udało się zawrzeć w czasach Republiki Weimarskiej. W zamian za potwierdzenie stanu posiadania Kościoła katolickiego i wolność kultywowania religii naziści uzyskali neutralność polityczną katolików. W kościele protestanckim naziści wspierali grupę „Niemieckich Chrześcijan”, zwolenników ideologii Hitlera, i dążyli do przymusowego zjednoczenia kościołów krajowych w Kościele Rzeszy. Wyłączono z szeregów protestanckich wiernych żydowskich konwertytów, współdziałając tym samym w dyskryminacji mniejszości żydowskiej. Jednak równocześnie rodził się sprzeciw w szeregach duchowieństwa i wiernych obu wyznań. Pobudzały go takie akcje nazistów jak rozwiązanie szkół wyznaniowych, stowarzyszeń, likwidacja prasy religijnej oraz rosnąca przepaść między zasadami wiary a praktyką nazizmu, poruszająca sumienia głęboko wierzących. W kościele protestanckim nurt sprzeciwu reprezentował nielegalny „Kościół wyznający”/Bekennende Kirche powołany z inicjatywy pastora Martina Niemöllera. Kościół katolicki sprzeciwił się „Ustawie o zapobieganiu narodzinom potomstwa obciążonego chorobami dziedzicznymi” i wprowadzonej przez nią sterylizacji. W 1937 r. odczytano w kościołach przemyconą z Watykanu encyklikę papieską, krytykującą ograniczanie wolności Kościoła w Niemczech. Część kapłanów otwarcie występowała przeciw indoktrynacji młodzieży, narażając się na prześladowania.

Postawy zdecydowanego i czynnego oporu wobec nazizmu występowały jednak u niewielkiej mniejszości wierzących, podobnie jak w całym społeczeństwie niemieckim. Złożyło się na to kilka przyczyn. Istotne znaczenie miała wiara, że Hitler potrafi wyprowadzić Niemcy z głębokiego kryzysu gospodarczego i społecznego, w jakim tkwiły one od lat. Programy tradycyjnych partii demokratycznych podważyło ogromne bezrobocie i chaos polityczny. Naziści z hasłem porządku i dyscypliny przyciągali zaprowadzeniem spokoju a przywiązanie do systemu demokratycznego ograniczało się do wąskiej warstwy. Antywersalska retoryka Hitlera pobudzała również nadzieje na przełamanie ograniczeń traktatu uznawanego za niesprawiedliwy. Pierwsze sukcesy Hitlera w tym dziele, którym towarzyszyła ustępliwość mocarstw, przekonywały Niemców, że jest to słuszna droga. W sporej części niemieckiego społeczeństwa istniała ponadto świadoma lub nieświadoma tęsknota za przywódcą, osobistością charyzmatyczną, która wypełniłaby w uczuciach społecznych pustkę po zdetronizowanym cesarzu. Hitler, mimo dość przeciętnych warunków fizycznych, potrafił przemienić się w charyzmatycznego przywódcę. Ideologia nazistowska klarownie objaśniała świat, łechtała dumę narodową przeciętnych Niemców, wskazywała otwarcie wrogów – Żydów i bolszewików i kusiła ponownie wielkim celem. Propaganda zastąpiła informację. Stosowany jawnie przez nazistów terror wobec przeciwników politycznych także odpowiednio wpłynął na postawy społeczne, podsycając chęć wpasowania się w nowy ład i promując zachowania oportunistyczne. Masowa emigracja polityczna także osłabiła środowisko przeciwników nazizmu w Niemczech, gdyż objęła ludzi najbardziej czynnych i doświadczonych w działalności publicznej. Od ludzi negujących nazizm czynnie lub słownie odsuwano się, potępiano, nierzadko donoszono na nich. Akceptowano przeprowadzane przez władze wykluczenie ich ze „wspólnoty narodowej”. 

W sytuacji masowego poparcia społecznego dla Hitlera, zastraszenia i osamotnienia myślących inaczej prowadzenie żywszej działalności opozycyjnej wobec władzy stało się praktycznie niemożliwe. Wielu krytycznie nastawionych do nazistów ludzi, zwłaszcza wojskowych, nie potrafiło wyrzec się lojalności wobec Hitlera, do której zmuszała ich złożona przysięga. Ukryte zalążki oporu jednak się utrzymywały. Wojna, przedłużająca się, coraz straszniejsza i krwawsza, wreszcie coraz bliższa klęsce i katastrofie, rodziła pełne obaw pytania o dalszy los Niemiec. Grupy antynazistowskie, o charakterze lewicowym lub konserwatywnym (odwołujące się do chrześcijaństwa), miały jednak charakter wybitnie elitarny. Ich członkowie – przedstawiciele inteligencji i ziemiaństwa, urzędnicy, studenci, działacze chrześcijańscy – zajmowali się przede wszystkim dyskutowaniem nad projektami odrodzenia Niemiec po upadku Hitlera, mniej jednak nad sposobami obalenia tyrana. Mimo to w razie wytropienia przez gestapo czekała ich śmierć jako zdrajców. Taki los spotkał monachijskich studentów, którzy w 1942 r. utworzyli ugrupowanie Biała Róża. Kierowało nią rodzeństwo Hans i Sophie Scholl, stracone przez nazistów w lutym 1943 r. Podobnie postąpiono z członkami Kręgu z Krzyżowej – grupy działającej w latach 1940–1944, spotykającej się m.in. w Berlinie i w majątku jej przywódcy, Helmuta Jamesa von Moltkego (1907–1945), w Krzyżowej koło Świdnicy na Dolnym Śląsku.

Jednym z większych ognisk opozycji była grupa nazwana „Czerwoną Orkiestrą”, zrzeszająca ponad 100 osób głównie o poglądach socjalistycznych. Przywódcy tej grupy uważali za konieczne nawiązanie kontaktu z Moskwą, starali się przekazać informacje dotyczące potencjału militarnego III Rzeszy. W sierpniu 1942 r. gestapo rozpoczęło aresztowania, które całkowicie zlikwidowały grupę, określoną przez nazistów jako szpiegowska. W okresie powojennym zaliczono ją do komunistycznego ruchu oporu, ale nie odpowiadało to poglądom wielu członków tego środowiska. Zresztą opór samych komunistów podważały nie tylko przedwojenne prześladowania, ale i zwroty w stosunkach niemiecko-radzieckich. Sojusz Berlina i Moskwy z lat 1939-1941 spowodował dalsze osłabienie tego środowiska. W latach wojny zaznaczył się również silniejszy opór ze strony Kościołów. Biskup Münster, Clemens von Galen, w swych kazaniach publicznie potępiał eutanazję chorych. Jego słowa zapisywano i kolportowano w ręcznie wytwarzanych ulotkach. Protestancki teolog, jeden z przywódców Bekennede Kirche, Dietrich Bonhoeffer, określający Hitlera jako Antychrysta, wzywał do oporu przeciw dyktaturze. Aresztowany w 1943 r., został zabity w 1945 r.

Do środowisk opozycyjnych wiodły różne drogi, przekonania i doświadczenia. Wejście w nie wymagało nierzadko przełamania nie tylko strachu o osobiste bezpieczeństwo, ale własnego wewnętrznego oporu wobec odrzucenia tradycji i istniejącego prawa, wymagało zdystansowania się do dotychczas wyznawanego pojęcia obowiązku i lojalności, jak było w przypadku m. in. członków tzw. konspiracji wojskowej. To ona zdecydowała się wreszcie na aktywne wystąpienie przeciwko Hitlerowi. Claus Schenk von Stauffenberg (1907–1944) dokonał zamachu 20 lipca 1944 r. w kwaterze Wodza w Wilczym Szańcu w pobliżu Kętrzyna w ówczesnych Prusach Wschodnich. Ten kulminacyjny czyn, zakończony jednak całkowitym fiaskiem, zaowocował wielomiesięczną falą represji i zagładą samej opozycji, niezależnie od jej zaangażowania w przygotowanie zamachu. Gestapo aresztowało setki osób zamieszanych w spisek bezpośrednio lub najczęściej tylko pośrednio, albo też jedynie podejrzewanych o wrogość wobec nazizmu. Spiskowców zabijano w bestialski sposób bezpośrednio po zamachu. W publicznych procesach przed Trybunałem Ludowym skazano na śmierć około 200 osób. Zabijano ich i grzebano w anonimowych mogiłach. Pozostałych więziono. Prześladowano również ich rodziny.

To prawda, że opozycji antyhitlerowska w Niemczech, była marginesem niemieckiego społeczeństwa. Nie udało się jej nie tylko uzyskać najważniejszego celu, usunięcia nazistowskich władz i przywrócenia rządów prawa, ale i nie zdołała upowszechnić swych poglądów w szerszych kręgach społeczeństwa. Jedynie wysiłek koalicji antyhitlerowskiej uwolnił Niemcy i świat od hitlerowskiego reżymu. Niemcy wyszły z tego konfliktu pokonane i zmasakrowane, kraj podzielono na dziesięciolecia na dwie części. Choć efekty działalności niemieckiego podziemia były znikome, a jego członkowie nie zbudowali elit powojennych Niemiec, zaś dyskutowane przez nich koncepcje polityczne nie stały się fundamentami nowego bytu politycznego, to samo istnienie oporu miało wielkie znaczenie dla odrodzenia moralnego. Było rzadkim, ale tym cenniejszym świadectwem właściwych postaw „dobrych Niemców”. Już w początkach lat 50. podjęto pierwsze działania na rzecz upamiętnienia członków opozycji. Warto jednak pamiętać, że wtedy, ale i później akceptacja dla działań opozycji, czy też ruchu oporu, bo taki termin wybrano, nie była czymś oczywistym i powszechnym. Działo się tak i z powodu osobistych poglądów Niemców, ale i ciśnienia sytuacji politycznej po wojnie. Opozycjonistów postrzegano dość powszechnie jako zdrajców lub też jako koniunkturalnych bojowników, przestraszonych wizją rychłego upadku Niemiec i grożącą karą. Władze państw niemieckich dość wybiórczo okazywały grupom opozycyjnym szacunek. Do początku lat 90. w RFN odmawiano prawa niektórym osobom i organizacjom do określania się mianem opozycji (ugrupowania komunistyczne), a w NRD koncentrowano się jedynie na jednym z jej nurtów, właśnie opozycji komunistycznej, marginalizując pozostałe.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

komentarze

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Jak zwykle rzeczowo i skrupulatnie, a że rozumienie różnic jest niewielkie, tym bardziej konieczne jest ich przypominanie i uświadamianie. Dziękuję !!!

  • Panie profesorze. Z zainteresowaniem przeczytałem powyższy artykuł, który skłonił mnie do zastanowienia się nad osobną kwestią. Przyjmujemy powszechnie, że Trzecia Rzesza była państwem totalitarnym, jednak czy możemy mówić o istnieniu państwa totalitarnego w Niemczech już od marca 1933 r.? Oczywiście zwalczona została opozycja, NSDAP miała monopol władzy, nie mogły powstawać organizacje polityczne czy społeczne, pluralizm poglądów był bezwzględnie eliminowany, powstały także pierwsze obozy koncentracyjne, a propaganda Goebbelsa przekonywała społeczeństwo o słuszności tych działań. Jednak Hitler od 1933 r. nie posiadł w swoich rękach władzy absolutnej. Dopiero po śmierci Hindenburga w sierpniu 1934 r., przejął kompetencje prezydenta Rzeszy, mianując siebie fuhrerem. Hitler widząc także ogromne poparcie kościoła w państwie nie odważył się na jego zlikwidowanie. Mało tego, od momentu przejęcia władzy w wypowiedziach kanclerza dało zauważyć się ton duchowy, lub wręcz mesjaniczny, który miał przekonać społeczeństwo, że Hitler jest uosobieniem wodza świeckiego i wybranego z łaski bożej. Tak więc czy choćby w sferze duchowej możemy mówić o ograniczeniu swobód i wolności człowieka? Chyba nie. Takich sfer życia codziennego, gdzie partia nie ograniczała swobód przeciętnego człowieka, można byłoby wskazać jeszcze kilka. Zatem, wracając do pytania postawionego wyżej. Czy określając państwo Trzeciej Rzeszy mianem totalitarnego nie dokonujemy pewnego rodzaju uproszczenia? I czy nie należałoby wskazać jakiś dat granicznych od których możemy bezsprzecznie mówić o Trzeciej Rzeszy jako o państwie totalitarnym. Z góry dziękuję za odpowiedź.

    • Panie Krzysztofie, w tym przypadku mamy do czynienia z procesem, który zapoczątkowało przejęcie władzy przez niemieckich nazistów 30 stycznia 1933 r. W następnych miesiącach zbudowano podstawy państwa totalitarnego. Temat ten jest świetnie opracowany w literaturze, także polskiej. Zachęcam do nadrobienia zaległości. Serdecznie pozdrawiam Krzysztof Ruchniewicz

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »