W drodze powrotnej z Heidelbergu, gdzie uczestniczyłem w promocji książki \”Narracje w dialogu\”, moją uwagę zwróciła informacja o nowym małym skandalu z historycznym podtekstem, jaki wybuchł w ostatnich dniach w Niemczech. Jedna ze znanych prezenterek niemieckiej komerycyjnej telewizji RTL, Birgit Schrowange wystąpiła z naszyjnikiem, do którego – pośród innych korali i wisiorków – był przytwierdzony żelazny krzyż. O sprawie doniosła na pierwszej stronie bulwarówka \”Bild-Zeitung\”. Krzyż moderatorki nie zawierał wprawdzie hakenkreuza, ale i tak na forum internetowym moderatorki zawrzało. \”To niedorzeczne, by moderatorka zawieszała na szyi odznaczenie wojenne\” – pisała jedna z licznych oburzonych osób. Nieoczekiwanie Schrowange otrzymała wsparcie O sprawie doniosła na pierwszej stronie bulwarówka \”Bild-Zeitung\”. W liście do niej stwierdzono, że wprawdzie \”żelazny krzyż jako emblemat (Hoheitsabzeichen) posiada dla Bundeswehry ogromne znaczenie\”, ale też, że \”(od 1956 r. żelazny krzyż) służy Bundeswerze w formie przyjętego krzyża belkowego (Balkenkreuz) jako nie budzące zarzutu insygnium, logotyp, branding (Markenbranding)\”. Sama moderatorka nie widziała nic niestosownego w wykorzystaniu tego odznaczenia do ozdoby swej szyi, powołała się na wykorzystanie tego znaku przez Bundeswehrę na współczesnych czołgach i samolotach. Jednym słowem front medialny, na którym \”walczy” Schrowange, niewiele w jej rozumieniu różni się od poligonu czy misji pokojowej z udziałem niemieckich żołnierzy, nie wspominając już o kontekście historycznym. A ten jest ciągle ważny, co pokazały internetowe komentarze tego wydarzenia. Jaka jest historia powstania tego odznaczenia? Dlaczego budzi ono takie emocje nawet dziś? W tym roku minęła 200-letnia rocznica jego powstania, więc to dobra okazja, by przypomnieć dzieje tego wojskowego wyrazu uznania i chwały.

\"\"

Źródło: ministerstwa obrony

Pomysł ufundowania odznaczenia za odwagę zrodził się we Wrocławiu w czasie tzw. wojen wyzwoleńczych, okresu zrywu Niemców przeciw Napoleonowi pod koniec okresu dominacji wielkiego cesarza. Było to pierwsze odznaczenie w Niemczech, które było przyznawane niezależnie od stanu, pochodzenia społecznego, stopnia wojskowego. Było częścią tworzenia ogólnej służby wojskowej, armii narodowej, która niwelowała różnice stanowe. 

\"\"

Foto: Ernst Gebauer: Król Fryderyk Wilhem III (1829), Źródło:Bild-Zeitung.

Król Prus, Fryderyk Wilhelm III zlecił w 1813 r. przygotowanie projektu odznaczenia samemu Karlowi Friedrichowi Schinklowi, znanemu z budowy licznych prestiżowych obiektów architektonicznych. Władca chciał zachęcić poddanych do większego wysiłku w walce z francuskim najeźdźcą. Miał się też stać symbolem rodzącego się nowożytnego poczucia narodowego, ale  być wyrazem starej pruskiej siły. Odznaczenie miało być pierwotnie przyznawane tylko w czasie tzw. wojen wyzwoleńczych. Kształt nawiązywał do symbolu średniowiecznego krzyża Zakonu Krzyżackiego. Nowa wojna miała być potraktowana jako niemalże nowa wojna krzyżowa i w ten sposób uzyskać sakralny wymiar.

Nad pomysłem oraz projektami dyskutowano dość długo. Władca nie był zadowolony z pierwszych propozycji. Przyszły medal miał odznaczać się prostotą formy i przekazu. Fryderyk Wilhelm III sam naszkicował projekt i przekazał do dalszej obróbki Schinkelowi. \”Jego królewska mość – można przeczytać w liście do architekta – postanowił ufundować na czas obecnej wojny szczególne odznaczenia za zasługi. Ma składać się z wykonanego z żelaza krzyża w srebrnym otoku, strona przednia ma pozostać gładka i pozbawiona wszelkich napisów, jednak strona tylna winna zawierać od góry inicjały FW z koroną, w środku trzy liście dębu, a poniżej rok 1813\”. Kolory miał nawiązywać do kolorów Prus.

Wartość materiału nie odgrywała roli, choć nie był przypadkowo dobrany. Żelazo miało przypominać nie tylko dzielność uhonorowanego, lecz także przypominać trud i znoje okresu, w jakim się zasłużył. Podkreślać cnoty, które nie wymagają wynagrodzenia złotem, czy drogimi kamieniami. Kolejny projekt spotkał się już z aprobatą władcy. Akt fundacyjny (Stiftungsurkunde) wydał w dniu urodzin swej przedwcześnie zmarłej żony, Luizy, 10 marca 1813 r. (ona też została jako pierwsza nim uhonorowana). Królowa Luiza, która szybko stała się postacią legendarną, była przedstawiana jako dobra żona, kochająca matka, pruska madonna i męczennica. Medal zaopatrzono w odpowiednie uzasadnienie, które podyktował Friedrich Wilhelm III. Żelazny krzyż posiadał różne kategorie: I i II klasa oraz tzw. Wielki Krzyż (Grosskreuz). Krzyż I i II klasy miał być noszony na szarfie i mocowany do drugiej dziurki na guzik w mundurze, dodatkowo uhonorowani kategorią I otrzymywali broszę, którą mogli przytwierdzić na piersi po lewej stronie. 

\"\"

Foto: Formy żelaznego krzyża w latach 1813-1870 (wg Louisa Schneidera). Źródło: internet..

Krótko po proklamacji we Wrocławiu Fryderyka Wilhelma (\”An Mein Volk“/„Do mojego narodu\”), która wzywała do walki, 20 marca 1813 r. ogłoszono utworzenie Fundacji Krzyża Żelaznego w gazecie \”Schlesischen privilegierten Zeitung\”. Przed kilku laty w odnowionym internet wiernie odtworzono pomieszczenie, gdzie powstał ten ważny dokument dla dziejów nowożytnych Prus i Niemiec. pałacu królewskim we Wrocławiu.  

Produkcja odznaczeń była z początku bardzo skomplikowana i pracochłonna. Okazał się, że nie jest sprawą prostą naniesienie srebrnego otoku na żelazny krzyż. Dodatkowo wykonanie osobno strony przedniej i tylnej oraz zlutowanie obu w całość opóźniało cały proces. Zastanawiano się nawet nad wykorzystaniem innych materiałów. Pomysł wykorzystania blachy nie spodobał się jednak władcy. Pojawił się także inny problem. Pierwotnie po śmierci uhonorowanego odznaczenie miało wrócić do kapituły i być przekazane kolejnemu uhonorowanemu. Ci zaś oczekiwali w wielkich kolejkach na zgon wcześniej odznaczonych towarzyszy broni.

Pierwszy krzyż II klasy otrzymali 18 kwietnia 1813 r. major Karl August Ferdinand von Borcke, dowódca Batalionu Fizylierów 2. Pomorskiego Regimentu Piechoty oraz fizylier Lemke oraz inni żołnierze za zasługi w bitwie k. Lüneburga. Krzyż I klasy otrzymał podpułkownik Friedrich von Helwig, dowódca 9 Regimentu Huzarów i podoficer nazwiskiem Sielaff z 2. Pomorskiego Regimentu Piechoty. W czasie tzw. wojen wyzwoleńczych odznaczenie otrzymała także jedna kobieta, 23 letnia Friederike Krüger, którą ciężko raniono we wrześniu 1813 r. Pruska Emilia Plater w przebraniu mężczyzny z obciętymi na krótko włosami przedstawiała się na początku wojny jako August Lübeck. Potem już walczyła pod swoim nazwiskiem. Żelazny krzyż mogli otrzymać także cywile, którzy w znaczący sposób wspierali walczące oddziały (przemysł zbrojeniowy, logistyka).

\"\"

Foto: \”Gwiazda Blüchera\”. Źródło: internet.

Wielki Krzyż (Grosskreuz) nadano jedynie w pięciu przypadkach. Otrzymali go głównodowodzący wojskiem gen. gen. Blücher, Bülow, Bernadotte (późniejszy król Szwecji Karol XIV Jan), Tauenzien i Wartenburg. Po wygranej bitwie pod Waterloo w 1815 r. Fryderyk Wilhelm III ufundował dodatkowo Żelazny Krzyż z ośmioma złotymi promieniami, który przyznał generałowi księciu Gebhardowi Leberechtowi Blücherowi (tzw. Gwiazda Blüchera). Z tym odznaczeniem związana jest ciekawa historia. Władca chciał otrzymać z powrotem odznaczenie po śmierci generała, jednak rodzina zwlekała ze zwrotem. Aż w końcu w czasie pożaru pałacu w Krobielowicach w 1820 r. medal uległ zniszczeniu. Na prośbę rodziny, która od 1814 r. w herbie używała żelaznego krzyża, wykonano replikę orderu. Do 1945 r. odznaczenie przechowywano w zbiorach berlińskiego Zeughausu. Po kapitulacji Berlina uznano go za zaginiony. Jego dalszy los wyjaśnił się dopiero w 2007 r. W tymże roku opublikowano katalog zbiorów muzeów historycznych Moskwy, w tym Kremla. Poinformowano w nim, że \”Gwiazda Blüchera\” znajduje się w Państwowym Muzeum Historycznym.

\”Gwiazdę Blüchera\” przyznano raz jeszcze wiele lat później. Otrzymał ją w marcu 1918 r. Paul von Hindenburg. Od 1945 r. los orderu jest nieznany. Do tego czasu znajdował się w Pruskim Muzeum Wojskowym

Krzyż żelazny wiązał się z określonymi korzyściami dla uhonorowanych. Wartownicy mieli oddawać cześć jego kawalerom, nie wolno ich było poddawać ścisłemu aresztowi, a po śmierci mieli prawo do wojskowego pogrzebu. Odznaczeni polegli byli wykazywani na tablicach pamiątkowych w miejscowych kościołach, wizerunki krzyży umieszczano na nagrobkach.  Z posiadaniem krzyża były też związane korzyści materialne. Odznaczeni otrzymywali dodatek pieniężny, a w 1841 r. powstała fundacja kombatancka (Seniorenstiftung), która przewidywała wypłatę honorowego żołdu w wysokości od 50 do 150 talarów do końca życia.

\"\"

Foto: Kwadryga na Bramie Brandenburskiej w Berlinie. Źródło: internet.

Żelazny krzyż wykorzystywano też w przestrzeni publicznej. Architekt Schinkel zaprojektował w Berlinie w 1821 r. pomnik, na którego szczycie umieścił żelazny krzyż (od tego pomnika wzięła nazwę dzielnica Berlina Kreuzberg). Na kwadrydze na Bramie Brandenburskiej umieszczono żelazny krzyż otoczony wieńcem z liści dębu. Powyżej dodano pruskiego orła (po 1945 r. władze RSO/NRD usunęły z kwadrygi te symbole, po zjednoczeniu Niemiec przywrócono je z powrotem).

Po tzw. wojna wyzwoleńczych zaprzestano nadawania tego odznaczenia. Nie przyznano go także w następnych wojnach, jak 1848 r., 1864 i 1866. Dopiero w czasie wojny niemiecko-francuskiej w 1870/71 król Wilhelm I 19 lipca 1870 r. (w rocznicę śmierci jego matki, królowej Luizy) opublikował zarządzenie o wznowieniu nadawania odznaczenia. Zmieniono nieznacznie jego wygląd. Usunięto inicjały FW i liście dębu, wstawiono natomiast inicjał imienia władcy: W. Datę 1813 zastąpiono 1870. Odznaczenie mogli otrzymać poddani Prus i innych krajów niemieckich. W ten sposób stał się odznaczeniem ogólnoniemieckim.

 

\"\"

Foto: Wykorzystanie żelaznego krzyża jako elementu sztandaru cesarskiego (1871-1888). Źródło: internet..

Po raz trzeci wznowiono przyznawanie żelaznych krzyży w czasie I wojny światowej. Uczestnicy wojny z 1870/71, jeśli przyznano im po raz drugi żelazny krzyż, nie dostawali już nowego orderu. W zamian otrzymali srebrną klamrę (Wiederholungpange), na której była umieszczona miniaturka krzyża i data 1914 (umieszczało się ją powyżej \”starego\” żelaznego krzyża). Podobny zwyczaj stosowano podczas II wojny światowej. Po raz czwarty zaczęto przyznawać medal od 1 września 1939 r., dnia ataku na Polskę i wybuchu II wojny światowej.

\"\"

Foto: Wykorzystanie żelaznego krzyża jako znaku rozpoznawczego lotnictwa okresu cesarskiego. Myśliwiec Albatros (1917). Źródło: internet

I i II wojna światowa przyniosły duże zmiany. Odtąd najwyższą kategorię odznaczenia – obok I i II klasy – stanowił Krzyż Wielki Krzyża Żelaznego (Grosskreuz des Eisernen Kreuzes). W czasie II wojny światowej wprowadzono dodatkowo Krzyż Rycerski Żelaznego Krzyża (Ritterkreuz des Eisernen Kreuzes). Zmienił się także charakter odznaczenia. Przyznawano go w wojnach najeźdźczych, a pojęcie dzielności w boju stało się – mówiąc delikatnie – niekoniecznie adekwatne do zasług odznaczonego. W czasie I wojny światowej zmieniono na odznaczeniu tylko widniejącą datę, w II wojnie wprowadzono ponadto nowe kolory szarfy, czarny, biały i czerwony oraz w środek wstawiono hakenkreuz.

Od początku II wojny nazistowskie Niemcy realizowały \”wojnę rasową i światopoglądową\”. Do Polski wkroczyły wojska Wehrmachtu, jednostki SS i policji oraz jednostki specjalne policji bezpieczeństwa, gestapo i policji kryminalnej. Wzięły one udział w eksterminacji polskich elit, terroryzowały polskich Żydów i organizowały pierwsze masakry. Odznaczenia za te działania pojawiły się już w 1940 r. Przykładowo Ernst Damzog, dowódca Einsatzgruppe IV otrzymał żelazny krzyż II klasy za \”szczególne zasługi\”. Mordy na ludności cywilnej wojsko kontynuowano w następnych latach, nasiliły się po agresji Niemiec na ZSRR. Współpraca między Wehrmachtem, a oddziałami specjalnymi (Einsatzgruppen) przebiegała przy tym bez zakłóceń. Szczególnie chciwa zaszczytów była \”bezwarunkowa generacja (Generation der Unbedingten)\” (Michael Wildt), która była za młoda na uzyskanie wyróżnień podczas I wojny światowej i teraz chciała się wykazać. Dowódcy jednostek masowo nagradzali uczestniczących w mordach na okupowanych terenach w Europie Środkowo-Wschodniej.

Mimo iż istniała w III Rzeszy zasada przyznawania żelaznego krzyża za \”odwagę w walce z wrogiem\”, czyli uzbrojonym przeciwnikiem, za wroga uważano teraz generalnie  \”Żydów\”, \”bolszewików\”, \”słowiańskich podludzi\”. Granica między udziałem w walce, a represjami i mordem masowym w czasie wojny była płynna. Zdarzało się, że jednostki SS czy policji uczestniczyły w działaniach wojennych, natomiast jednostki Wehrmachtu używano do mordowania cywili czy jeńców. Jest to – jak się wydaje – jedna z największych trudności dla historyków w oddzieleniu typowych działań wojennych od zbrodni. Uzasadnienie przyznania odznaczenie niewiele tu pomaga.

W toku wojny zdecydowano jednak na odmienne honorowanie \”sukcesów w eksterminacji\”, chroniąc żelazny krzyż przed nadmierną inflacją. W 1939 r. ustanowiono Bundesarchiv, Bild 104-0797 / CC-BY-SA., którym nagradzano za działania przeciwko Polakom i Żydom. Rok później w związku początkiem ludobójstwa na Żydach przyznawano ten medal masowo jego realizatorom. W obozach koncentracyjnych także otrzymywano to odznaczenie. Ponieważ część załogi tych obozów służyła także w Waffen SS i uczestniczyła w działaniach wojennych, mogła liczyć nadal na przyznanie żelaznego krzyża. W sumie przyznano krzyż zasług I klasy 140 tys. osób, II klasy aż 2,7 mln. osób

\"\"

Foto: Dyplom przyznania żelaznego krzyża II klasy (1944). Źrodło:krzyż zasług w okresie wojny (Kriegsverdienstkreuz).

Ciągle jednak obiektem pożądań pozostawał przede wszystkim żelazny krzyż, powszechnie szanowany i utożsamiany z żołnierską odwagą i poświęceniem. Jego uzyskanie stało się celem dla wielu wyróżnionych już za swe zaangażowanie w mordy na jeńcach i cywilach. W 1944 r. ustanowiono odznaczenie za walkę z bandami \”Bandenkampfabzeichen\”. \”Właśnie zbrodniarze nazistowscy – pisał niemiecki historyk, Dieter Pohl –, którzy szaleli w ZSRR, po 1945 r. podawali się chętnie za militarnych bojowników przeciwko komunistycznym partyzantom. Podczas gdy krzyż zasługi w czasie wojny był coraz rzadziej wspominany, krzyż żelazny pozostawał nadal najważniejszym odznaczeniem wojskowym w świadomości obywateli, często dlatego, że uzyskało go wiele milionów mężczyzn i przyniosło go do domu“.

W odróżnieniu do tzw. wojen wyzwoleńczych, krzyż żelazny w I i II wojnie przyznawano bowiem właściwie masowo. W latach 1813-1815 jedynie 668 żołnierzy i oficerów otrzymało krzyż I klasy, II klasy odpowiednio 8542 oraz 374 cywilów. W czasie I wojny światowej przyznano 4 Wielkie Krzyże. Otrzymali je gen. von Hindenburg, von Mackensen, książę Leopold von Bayern i von Ludendorff. 218 tys. osób otrzymało krzyż I klasy (w tym i starszy szeregowy Hitler, którego w 1918 r. do odznaczenia przedstawił oficer żydowskiego pochodzenia, Hugo Gutmann), a ponad 5 mln II klasy (w tym także Hitler już w 1914 r. ). Dokładna liczba przyznanych odznaczeń w II wojnie nie jest znana. W literaturze można spotkać szacunkowe dane: krzyż I klasy między 300 a 450 tys., II klasy 4,5 mln. Krzyż rycerski (różnych stopni) przyznano w więcej niż 8 tys. przypadkach. Wielki Krzyż przyznano w jednym przypadku, marszałkowi Rzeszy, Hermannowi Göringowi.

Po II wojnie światowej żelazny krzyż wycofano początkowo z widoku publicznego, po utworzeniu obu państw niemieckich jego traktowanie było zróżnicowane. W RSO/NRD uznano go za \”faszystowskie odznaczenie naznaczone krwią\” (faschistischer Blutorden) i nie wolno go było pokazywać publicznie. W RFN niemieckiej generalicji udało się z biegiem czasu zatrzeć w odbiorze społecznym zbrodnie Wehrmachtu na Wschodzie. Z pewnością pomocne w tym okazał się podział świata na dwie części i antykomunizm RFN. Przez dziesięciolecia będzie utrzymywany mit o \”rycerskim\” Wehrmachcie, organizować i dokonywać zbrodni miała jedynie SS (mit ten ostatecznie obalono dopiero na przełomie wieku XX i XXI). Prezydent Theodor Heuss nie miał większych oporów, by 1 października 1956 r. zezwolić na używanie żelaznego krzyża jako znaku rozpoznawczego na pojazdach wojsk zmotoryzowanych i w lotnictwie, jednak w wersji graficznej z 1813 r. i ze zwróceniem uwagi na ówczesne znaczenie jako elementu wspierającego tożsamość narodową.

To że emblemat ten w krajach \”za żelazną kurtyną\” łączono ze zbrodniami i zniszczeniami wojennymi, w atmosferze zimnowojennej nie odgrywało większej roli. Za główne ofiary reżymu narodowosocjalistycznego postrzegano wtedy niemieckich Żydów i niemieckich jeńców politycznych w obozach koncentracyjnych. W 1957 r. zezwolono w RFN na noszenie krzyża w przestrzeni publicznej (bez nazistowskich symboli i z potwierdzeniem jego przyznania). Korzystali z tego także politycy. Szef FDP, Erich Mende był widziany z tym odznaczeniem na przycięciu u kanclerza Adenauera.

Dzisiaj Bundeswehra używa tego znaku także jako nadruku na wizytówkach, papierze listowym czy jako logotyp w publikacjach reklamowych. Weterani wojenni mogą nosić żelazne krzyże, jednak po dokonaniu odpowiedniego liftingu. W miejsce hakenkreuza ma być wstawiona gałązka z liśćmi dębu. Wybrano jedną firmę, która wykonuje takie zlecania. Zezwala się na posiadanie oryginałów w domowych zbiorach.

Zjednoczenie Niemiec i udział niemieckich wojsk w misjach zagranicznych ożywił na nowo debatę o wprowadzeniu żelaznego krzyża. W 2007 r. grupa 5000 obywateli złożyła w Bundestagu petycję w tej sprawie. Sprawę przejęło ministerstwo obrony. W 2008 r. prezydent Horst Köhler wyraził zgodę na wniosek ministra obrony Fraza Josefa Junga (CDU) na ufundowanie odznaczenia za \”nadzwyczajne czyny bohaterskie\” (\”aussergewöhnliche tapfere Taten\”). Jednak odznaczenie to nie miało przypominać żelaznego krzyża. Udało się to częściowo. internet.

\"\"

Foto: Krzyż honorowy Bundeswehry za „nadzwyczajne czyny bohaterskie“. Źródło: Odznaczenie jest koloru złotego i ma kształt krzyża

Przypadek niemieckiej moderatorki nie jest odosobniony. Wcześniej żelazny krzyż wykorzystywały (i nadal wykorzystują) niemieckie kapele rockowe, czasami można też spotkać biżuterię z kopią tego odznaczenia. Jest to jednak użycie świadome i wiąże się z określoną postawą i poglądami. Dobra sława krzyża z okresu tzw. wojen wyzwoleńczych została zniszczona w czasie ostatniej wojny. Wraz z demontażem mitu o szlachetnym walecznym Wehrmachcie dotarło to także do świadomości publicznej. \”II wojna światowa i holokaust – jak pisał wspomniany niemiecki historyk, Dieter Pohl nie pozostawiły nic z mitu żelaznego krzyża\”. Bezrefleksyjne wykorzystanie krzyża przez dziennikarkę telewizyjną, osobę już przecież niemłodą, jako zwykłego biżuteryjnego śmiecia pokazuje jednak, że zanika wyczulenie na symbole.

Wykorzystana literatura:

internet..

Lars-Broder Keil, Das Eiserne Kreuz – ein deutscher Orden wird 200, \”Die Welt\”, 29.04.2013

Anna Wolff-Powęska, Historia z recyklingu, \”Gazeta Wyborcza\”, 9-11 listopada 2013.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

komentarze

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Odnosząc sie do informacji o cenie i popycie na odznaczenia oraz
    pamiątki z okresu II wojny światowej, pragnąłbym przedstawic kilka uwag
    w innym świetle. To prawda, że rynek „staroci” jest zalewany
    przez falsyfikaty (niestety coraz lepiej wykone). Dla zwykłego laika
    niemożliwe jest ocenienie autentyczności większosci przedmiotów,
    jednakże dla osób zajmujących sie tą tematyką juz na pierwszy rzut oka
    możliwe jest ziidentyfikowanie około 90% falsyfikatów. Prawdą jest
    także, że w ostatnich latach można zauważyć wzrost zainteresowania
    odznaczeniami, szczególnie niemieckimi, jak żelaznym krzyżem. Jednakże
    ceny za oryginalne odznaczenia są znacznie niższe. Istnieją specjalne
    targi, np. w Pradze, na których można kupić odznaczenia różnych armii
    z okresu II wojny światowej, także odznaczenia niemieckie. W tym
    wzroście popytu nie należy szukać zwiększenia ilości kolekcjonerów.
    Wynika to raczej ze wzrostu ilości osób chcących mieć jakieś
    „fajne świecidełko” w domu, aby można nim było się
    pochwalić. Poważni kolekcjonerzy zazwyczaj nie wystawiają cennych
    odznaczeń na aukcjach internetowych, dlatego naprawdę ciężko znaleźć
    jest tam oryginał. Jeżeli chodzi o rynek ukraiński, to zgadzam się z
    tym absolutnie. Ukraina to istna żyła złota dla kolekcjonerów, można
    kupić tam za bezcen rzeczy, które ciężko gdziekolwiek indziej
    znaleźć.

  • Słów kilka…

    Warto zauważyć, że mimo historii, krzyż żelazny jako odznaczenie na rynku kolekcjonerskim w Polsce osiąga zawrotne ceny. Za krzyż żelazny II klasy trzeba zapłacić około 1 tys. złotych (mam na uwadze tylko te, które zostały wybite w okresie hitlerowskim). Dużo wyższe kwoty osiągają krzyż żelazny do krzyża żelaznego z liśćmi dębu (także te z mieczami). Tu cena odznaczenia wzrasta znacząco i dochodzi nawet do 5 tys. złotych. Można zapytać skąd takie ceny? W tym wypadku ich wzrost podyktowany jest dużym popytem wśród kolekcjonerów na odznaczenia z czasów III Rzeszy. Jeżeli o popycie mowa to i rozwój rynku „nielegalnego” odznaczeń hitlerowskich jest równie dobrze rozwinięty. Jest to odpowiedź na brak odpowiedniej liczby odznaczeń na aukcjach kolekcjonerskim. Liczba chętnych stale rośnie. Ba ilość krzyży żelaznych na aukcjach internetowych jest porażająco duża. Niestety większość to falsyfikaty dość nieudolnie zrobione „wczoraj malowane”. Można więc zapytać gdzie dzisiaj można zaopatrzyć się we wspomniane odznaczenia? Kolekcjonerzy swoje oczy zwrócili na rynek ukraiński. Tam bowiem można było do niedawna za „grosze” wyposażyć się właściwie w komplet odznaczeń Wehrmachtu i SS (wydaje mi się, że nie ma potrzeby przytaczania powodów takiego stanu rzeczy). Jeszcze lepiej jest w Rosji, gdzie równie dobrze funkcjonuje ciekawy rynek kolekcjonerski. Różnica dzisiaj polega na tym, że świadomość naszych sąsiadów ze wschodu jest większa a i ceny ostro poszybowały do góry. Bacznie trzeba weryfikować także pochodzenie odznaczenia, gdyż i tam zdarzają się falsyfikaty. Obserwując rynek odznaczeń warto zastanowić się skąd tak olbrzymie zainteresowanie tymi emblematami? Czyżby rynek kolekcjonerski rządził się innym postrzeganiem nazi-pamiątek? To co dla jednych jest „złomem” bez znaczenia, dla innych jest doskonałym biznesem. Dzisiaj okazuje się, że na nazi-pamiątkach można nieźle zarabiać.

  • Do tych obszernych informacji nt. żelaznego krzyża chciałbym dodać, że w rozporządzeniu z 5 maja 1813 r. o ustanowieniu pomników poległych w walkach o niezależność i ojczyznę (Verordnung über die Stiftung eines bleibenden Denkmals für die, so im Kampfe für Unabhängigkeit und Vaterland blieben)określono też wygląd tablic pamiątkowych w kościołach garnizonowych (u góry krzyż orderu – żelazny krzyż- w powiększonej skali) i prawo do umieszczenia na tablicy nazwisk nie tylko poległych odznaczonych żelaznym krzyżem, ale też tych poległych, którzy według świadectwa przełożonych i towarzyszy broni tym orderem – żelaznym krzyżem – powinni być odznaczeni. Listy upamiętnionych na tablicach w kościołach parafialnych miały zawierać w pierwszej kolejności poległych odznaczonych żelaznym krzyżem i tych poległych, którzy według świadectwa przełożonych i towarzyszy broni tym orderem – żelaznym krzyżem – powinni być odznaczeni, a w dalszej kolejności pozostałych poległych z tej parafii.

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »