Prawo mniejszości

P

Po raz pierwszy w tegorocznych wyborach do Bundestagu mniejszość niemiecka w Polsce może oddać swój głos. Fakt ten nie wywołał w naszych mediach większego zainteresowania. Pominięto go w opublikowanych opracowaniach poświęconych tegorocznym wyborom. Można to tłumaczyć – jak się wydaje – brakiem jakiegoś szczególnego zainteresowania niemieckich polityków dla pozyskania głosów w Polsce i/lub niewielkim znaczeniem głosów tej grupy w ostatecznym wyniku. Takie wrażenie można odnieść śledząc odpowiedzi polityków głównych partii politycznych w Niemczech na pytania zadane im przez przedstawicieli mniejszości niemieckiej w Polsce (o czym szerzej poniżej).

Udział tej grupy w niemieckich wyborach stał się możliwy po pozytywnym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 4 lipca 2012 r., który uchylił wcześniejsze bariery w tym zakresie. Nie znam przyczyny, dla której zwlekano z tą decyzją. Przypomnijmy, że Polacy zamieszkali w Niemczech i posiadający obywatelstwo polskie bez większych problemów  mogli uczestniczyć w wyborach do Sejmu.

W wyborach do Bundestagu mogą wziąć udział członkowie mniejszości niemieckiej posiadający obywatelstwo RFN. Ustawodawca nie wymaga już potwierdzenia zameldowania w Niemczech. W odróżnieniu od np. Polaków głosujących poza granicami kraju, mającymi tą możliwość w naszych placówkach dyplomatycznych na całym świecie, wybory dla niemieckiej mniejszości są bardziej skomplikowane. Niemiecka ordynacja nie przewiduje bowiem przeprowadzania wyborów zagranicą. Wyborcy muszą wpisać się na listę, wypełniając wniosek i przesyłając go do jednego z urzędów gminnych w Niemczech.

Musi być przy tym spełniony jeden z dwóch warunków: jeśli wyborca był zameldowany w Niemczech powyżej 3 miesięcy, składa wniosek w gminie zamieszkania; jeśli nie spełnia tego warunku, może wybrać dowolną gminę, z którą jest szczególnie związany. W ten sposób zamanifestowany zostaje polityczny związek z macierzą. Spełnienie tego ostatniego warunku budzi spore kontrowersje. Szczególny związek z jakąś okolicą jest bowiem dość problematycznym zjawiskiem. W internecie można znaleźć przykłady odrzucenia niektórych wniosków. W przyszłości kwestia ta będzie wymagała doprecyzowania. Wniosek miał być złożony do 1 września br. Następnym krokiem jest samo głosowanie.

Nie można przewidzieć, ile z uprawnionych osób wśród niemieckiej mniejszości weźmie rzeczywiście udział w wyborach i na jakich kandydatów i partie odda głos. O ile jeszcze liczba głosujących polskich Niemców jest możliwa do ustalenia (będzie ją można uzyskać od komisji wyborczej), o tyle uzyskanie informacji o decyzjach wyborczych jest trudniejsze. Gdyby takie wybory odbyły się w wydzielonych punktach wyborczych, np. placówkach dyplomatycznych, dane takie można byłoby uzyskać bez większych problemów. Można jednak zaryzykować tezę, że ta grupa wyborców preferować będzie kandydatów CDU/CSU.

W przeszłości to właśnie ta partia wspierała różne postulaty mniejszości niemieckiej. Kilka tygodni temu przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, Bernard Gaida, zwrócił się do największych partii politycznych, próbując wysondować ich stanowisko w sprawach mniejszości niemieckiej w Polsce. Lektura odpowiedzi pokazuje, że niemieccy politycy nie potraktowali mniejszości niemieckiej zbyt poważnie, składając konkretne propozycje.

Ponadto nie jest znana – poza docieraniem via poczta z garścią ulotek – żywsza agitacja niemieckich polityków wśród mniejszości. Jednym z tego powodów było z pewnością przeświadczenie o znikomym znaczeniu tej grupy w wyborczym boju, jak i niechęć do wzbudzania negatywnych komentarzy i reakcji u części polskiej opinii publicznej i polityków.

Czy głosy niemieckiej mniejszości rzeczywiście nie będą się liczyć? Czy politycy niemieccy nie spisali tej grupy zbyt szybko na straty? Tegoroczne wybory pokazały, że każda z partii zmuszona jest – wobec braku jednoznacznej przewagi – do rozważania możliwości koalicji. W prasie można spotkać różne rozważania na temat możliwych powyborczych konstelacji. Może się jednak okazać, że te kilka/kilkanaście tysięcy głosów mniejszości niemieckiej jest przysłowiowym języczkiem u wagi. W przeszłości w wyborach niemieckich mieliśmy już sytuacje, gdy o sukcesie jednej z partii decydowały nieliczne głosy przewagi.

Jeśli polityczni niemieccy „spin doktorzy” to dostrzegą, to w przyszłości wyborcom spośród mniejszości niemieckiej w Polsce coś zostanie zaproponowane. Ciekaw jestem, jak taka oferta będzie wyglądać.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Z wyników spisu powszechnego z 2011 roku wynika, że 18 tyś. osób zadeklarowało narodowość niemiecką jako pierwszą, a 16 tyś. jako jedyną. Co ciekawe 233 tyś. osób zadeklarowało narodowość niemiecką jako drugą (216 tyś. razem z polską). Jeśli spośród tych 233 tyś. osób przynajmniej 30% posiada dokument potwierdzający niemieckie obywatelstwo (paszport, dowód osobisty), mówimy o około 70 tyś. potencjalnych wyborców, a to już całkiem spory języczek u wargi…

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »