Gród przy drodze

G
W drodze do Berlina, jadąc autostradą z Wrocławia, po przejechaniu Cottbus, mija się po lewej stronie rekonstrukcję wczesnośredniowiecznych umocnień. To słowiański gród Radusz. Stoi sobie pośrodku pola, górując nad okolicą. Wieczorem jest pięknie podświetlony. Tysiąc razy obiecałem sobie, że zjadę wreszcie z autostrady i zajrzę, cóż tam takiego jest. A to czas naglił, a to pogoda nie dopisywała i jakoś nie udawało mi się zrealizować planów. Tym razem było inaczej. A czy było warto, o tym poniżej.

Zawsze żywiłem przekonanie, że w drodze na różne konferencje, spotkania, warto choć na chwilę zatrzymać się po drodze, zwiedzić miejsca, które często mija się w pośpiechu, co najwyżej wzdychając po obejrzeniu kolejnej, zlokalizowanej przy trasie biało-brązowej tablicy sygnalizującej atrakcję turystyczną. Nie pamiętam już, ile razy przejeżdżałem obok grodu Radusz na drodze do/lub z Berlina. Mijałem go o różnych porach roku i dnia. Za każdym razem dumnie wystawał pośród równiny. Wieczorem dodatkowo był pięknie oświetlony, sprawiając dość niesamowite wrażenie w czarnej pustce wokół. Obiecałem sobie, że zjadę kiedyś z głównej trasy i zatrzymam się na chwilę, by sprawdzić cóż jest za tymi murami.

Kolejna konferencja w Berlinie skończyła się wcześniej, bo już w południe. Był piątek. Miałem trochę czasu. Pogoda nie była wprawdzie zbyt ładna, bo od rana chmurzyło się i zapowiadał się deszcz.  No cóż, lepszej okazji mogłem w najbliższym czasie już nie mieć. Zjazd do Raduszy (drogowskaz: Slawenburg Raddusch) jest dobrze widoczny, dojazd do grodu świetnie oznakowany. Od zjazdu potrzebujemy ok. 8 km, by tam dotrzeć. Mijamy po drodze plantacje szparagów, nie ma co się spieszyć, bo oprócz plonów tych smacznych warzyw, pozyskuje się tu także mandaty. Na tym krótkim odcinku ustawiono bowiem aż dwa radary. Przed wejściem na teren grodu urządzono parking. Gród jest licznie odwiedzany, czego dowodziła znacząca liczba aut. Niestety, żadnego rodaka nie spotkałem. Słowiańskie pamiątki to chyba mało nas interesujący towar? W drodze do grodu mija się różne atrakcje. Są place zabaw dla dzieci, możliwość urządzenia małego pikniku.

Jak doszło do wybudowania rekonstrukcji tego grodu? Co oferuje się tu przyjezdnym? Jak wygląda kwestia informowania turystów?

Bliższe informacje o grodzie można znaleźć w informatorach, które dostępne są w różnych językach, także po polsku. W odległej przeszłości, X i XI w. na Dolnych Łużycach istniało ok. 40 grodów. Jednym z nich jest położony na skraju Rezerwatu Biosfery Spreewald, gród Radusz (Raddusch). Powstał prawdopodobnie ok. 880 r. W X stuleciu został zniszczony przez wojska cesarza niemieckiego. Podobny los spotkał inne grody, które spalono po zdobyciu, albo opuszczono.

Dużym problem w zachowaniu pozostałości z przeszłości i odpowiednim prowadzeniu badań archeologicznych były kopalnie węgla brunatnego, wrzynające się bardzo brutalnie w głębokie pokłady ziemi. Wiele zabytków uległo w ten sposób zniszczeniu. Radusz odkryto jeszcze przed uruchomieniem kopalni odkrywkowej Seese-Ost w drugiej połowie lat 80. XX w. Po jej likwidacji w 1990 r. uratowano pozostałości grodu przed zniszczeniem. Opracowano projekt rekonstrukcji. Wykonano prace ziemne, zrekonstruowano mury.

W grodzie otwarto wystawę: „Archeologia na Dolnych Łużycach”. Prezentuje ona eksponaty, które znaleziono w trakcie prac wykopaliskowych. Wystawa odtwarza  warunki życia mieszkańców, można też zobaczyć animacje i grafiki. Autorzy wystawy cofnęli się do pradziejów, przedstawiając nie tylko dzieje grodu, ale 12 tys. lat obecności człowieka na tym obszarze, od pierwszych myśliwych polujących na reny, do pierwszych odlewów z brązu. Wystawę uzupełniają także eksponaty z innych stanowisk archeologicznych na Dolnych Łużycach.

Dziedziniec grodu ma ok. 1000 m2 i jest wykorzystywany do różnych imprez kulturalnych, jak koncertów, inscenizacji teatralnych, przedstawień dla dzieci. Wokół grodu umieszczono ścieżkę dydaktyczną, która pozwala prześledzić wspomniane 12 tys. lat osadnictwa. Warto udać się w tą podróż, to ciekawy pomysł i wykonanie. Dodatkowo dla nauczycieli i uczniów opracowano materiały dydaktyczne, które można znaleźć na stronie internetowej. Poświęcone są Słowianom, epoce brązu, organizowanym tu warsztatom muzealnym.

Gród można zwiedzać od kwietnia do października w godz. 10-18 i od listopada do marca od 10-16. Wstęp do grodu i na wystawę kosztuje 6 Euro, dzieci mają zniżkę.

Zastanawiam się, dlaczego podobne inicjatywy nie powstały na Śląsku. W końcu także tu było sporo grodów. Mogłyby się stać ciekawą atrakcją turystyczną, alternatywą dla nieśmiertelnego Biskupina. A tak trzeba jechać do Niemiec, by podziwiać świadectwa ze słowiańskiej przeszłości. Metodę „kopiuj/wklej” można tu polecić chyba z czystym sumieniem.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Wstaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »