Berlin we francuskim obiektywie

B

Do rąk trafił mi starannie wydany album zdjęć francuskiego fotografa, członka prestiżowej agencji fotograficznej Magnum, Raymonda Depardona pt. Berlin. Fragmenty niemieckiej historii. Zamieszczono w nim prace artysty z ostatniego półwiecza. Depardon wielokrotnie odwiedzał Niemcy, szczególnie upodobał sobie Berlin. Już przy kartkowaniau albumu poznajemy, czym interesował się autor, co przyciągało jego uwagę, do których miejsc powracał. Nie brak w nim zdjęć zapadających w pamięć, jak choćby to z dziećmi, które postawiły mur z cegieł jako rekwizyt swych podwórkowych zabaw. Fotografia powstała kilka miesięcy po wzniesieniu muru dzielącego miasta. Dziecięca budowla znajdowała się kilkadziesiąt metrów od prawdziwej. Albo inne zdjęcie, na którym widzimy młodego człowieka siedzącego na szczycie muru berlińskiego i wykrzykującego coś w powietrze. Jest listopad 1989 r.

Źródło: Steidl-Verlag

W ubiegłym roku hucznie obchodzono okrągłą rocznicę zburzenia muru berlińskiego. Instalację z balonami wzdłuż przebiegu nieistniejącego już muru pamięta z pewnością wielu naocznych świadków i telewidzów. Przygotowano szereg imprez towarzyszących. Odbyły się konferencje, zorganizowano wystawy. Wśród nich znanego i cenionego francuskiego fotografa, członka prestiżowej agencji fotograficznej Magnum, Raymonda Depardona. Zdjęcia udostępniono we wnętrzach Institut Fraincais 26 listopada 2014 r. Wystawie towarzyszy pięknie wydany katalog przez wydawnictwo Steidl.

Depardon urodził się w 1942 r. Jako dwunastolatek wykonał pierwsze zdjęcia w gospodarstwie rodziców w Garet. W Villefranche-sur-Saone ukończył kurs fotografii i optyki. W 1958 r. w Paryżu rozpoczął pracę jako fotoreporter dla Agencji Dalmasa. W 1966 r. założył własną agencję fotograficzna Gamma i dostarczał fotoreportaże z całego świata. Zaczął specjalizować się w fotografii wojennej. Jednocześnie interesował się filmem dokumentalnym i z biegiem czasu łączył karierę fotografa z karierą filmowca, zbierając liczne nagrody. W 1978 r. związał się z prestiżową Agencją Fotograficzną Magnum. W 1979 r. wykonał dla niej m.in. serię zdjęć z niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Agencja przypomniała je z okazji rocznicy wyzwolenia obozu. Artysta ukazuje obóz w zimowej, surowej aurze, czyni to w sposób bardzo oszczędny. Na zdjęciach nie ma ludzi, na pierwszym planie są druty kolczaste, piece krematoryjne, baraki. O niegdysiejszej obecności więźniów świadczą jedynie przedmioty, które po nich pozostały. Pasiak obozowy ułożony na podłodze baraku w kształcie krzyża symbolizuje tragedię, jest jak symbol męczeństwa i niemy krzyk grozy.

Przez dziesiątki lat swej twórczości Depardonowi udało się z powodzeniem łączyć różne środki wyrazu: fotografię, pisarstwo, film. Stale zmienia przy tym estetyczne formy. Wykorzystuje przy tym fotografię kolorową lub czarno-białą, zmienia formaty zdjęć (zdjęcia wielko-, średnio czy małoobrazkowe). Często swoje zdjęcia konstruuje jak film. Widać, że bardziej zależy mu na stworzeniu pomysłu na serię zdjęć i jej realizację niż wykonanie „pojedynczego“ zdjęcia. Różni to jego twórczość od innego znanego francuskiego fotografa, Henri’ego Cartiera-Bressona, dla którego ważnym był tzw. „decydujący moment“

Swoją fotograficzną „przygodę“ z Niemcami Raymond Depardon zaczął stosunkowo wcześnie. Jej przebieg można prześledzić w albumie poświęconym Berlinowi. Zdjęciom towarzyszy autorski komentarz, bardzo pomocny przy analizie prac. Wybrał kilka kluczowych dat z historii Niemiec: 1962, 1965, 1967, 1972, 1978, 1989, 1990, 1999 i 2013. Oczywiście jako profesjonalny fotoreporter otrzymywał zlecenia wykonania zdjęć w momentach przełomowych. Po raz pierwszy w Berlinie znalazł się kilka miesięcy po wzniesieniu muru berlińskiego w 1962 r. Miasto wydawało się wymarłe. Na czarno-białych zdjęciach Depardon utrwalił mur, próby kontaktowania się rozdzielonych nim ludzi. Szczególną uwagę zwraca seria zdjęć bawiących się dzieci. To kolejna odmiana podwórkowej zabawy w wojnę. Z cegieł zbudowały mur i mierzyły do siebie z broni. Na innych zdjęciach z tego roku fotograf utrwalił przyjazd do Berlina senatora Roberta Kennedy’ego, który miał przygotować wizytę swego brata, prezydenta Johna F. Kenndy’ego. Fotoreporter ku swemu zaskoczeniu mógł z bliska towarzyszyć amerykańskiemu gościowi, oraz nadburmistrzowi Berlina Zachodniego, Willy’emu Brandtowi. Obaj politycy zatrzymali się przy Bernauer Strasse i oddali hołd pierwsze ofierze muru, Idzie Siekmann, która 22 sierpnia 1961 r. zabiła się w wyniku skoku z okna budynku uciekając przed milicją enerdowską. Znamienne jest zdjęcie, na którym pokazano zagranicznych gości nadburmistrza Berlina Zachodniego na granicy sektorów na Checkpoint Charly. Od zgromadzonych w tym miejscu enerdowskich pograniczników dzieliła ich tylko biała linia demarkacyjna

Z wizyty w 1965 r. w Berlinie Depardon zapamiętał incydent na przejściu granicznym Checkpoint Charly. Kontrolująca go strażniczka nakazała wydanie wszystkich wschodnioniemieckich marek w sąsiednim sklepie. Zakupy odbyły się w asyście milicjanta. Kupił wtedy płytę Beli-Bartoka i kubańskie cygara. Po przekroczeniu granicy, prawie rzucił się z radości w objęcia amerykańskiego GI, który powitał go przyjaznym „Welcome!“. W 1967 r. Depardon utrwalił ostatnią rozmowę między kanclerzem RFN, Konradem Adenauerem a prezydentem Francji, Charlesem de Gaullem. Obaj politycy uśmiechają się do siebie, obaj darzyli się – jak wiadomo – dużym szacunkiem. Zamieszczenie tego zdjęcia oraz krótkiej relacji z pogrzebu niemieckiego przywódcy było wyrazem wdzięczności fotografa za proces niemiecko-francuskiego zbliżenia, któremu początek dali obaj politycy. 

Depardon wykorzystywał w pracy różne marki aparatów fotograficznych. Często pracował z Leicą, która do dziś cieszy się wielkim wzięciem wśród fotoreporterów. Testował różne ogniskowe obiektywów. Dzięki rzadkiej konstrukcji niemieckiego producenta z Wetzlar, teleobiektyw o ogniskowej 800, Depardon uchwycił zamaskowanych zamachowców w czasie olimpiady w Monachium w 1972 r. Jego zdjęcia obiegły cały świat, stały się ikonami tego wydarzenia i w ogóle terroryzmu.

W późniejszych latach Depardon niejednokrotnie wracał do Niemiec. Wiodły go tam zlecenia agencji fotograficznych, lecz także własne zainteresowania. W 1978 r. dokumentował demonstracje ugrupowań lewackich i anarchistycznych w RFN, które protestowały przeciwko uwięzieniu członków organizacji terrorystycznej, Frakcji Czerwonej Armii (Roter Armee Fraktion). Zdjęcia z dyskusji z demonstrującymi studentami na Techische Universität z udziałem m.in. Fichaela Foucaulta, Andre Glucksmanna, Gilles’a Deleuze’a i Felixa Guattari’ego uzupełniają ten materiał. Okres przełomu lat 1989/90 był bardzo pracowity dla francuskiego fotoreportera. Na zamówienie poczytnego francuskiego dziennika Liberation wykonał serię zdjęć ze zburzenia muru berlińskiego, które przeszły do historii. W Berlinie znalazł się już 10 listopada 1989 r. Wykonał wiele zdjęć nocnych. Uchwycił w ten sposób atmosferę tych przełomowych godzin, rodzącej się wolności. Na mnie duże wrażenie zrobiło zdjęcie z siedzącym na murze młodym człowiekiem, który wykrzykuje coś w powietrze (zdjęcie to wybrano na okładkę publikacji). Oto buntownik wiedzący, że zwycięża. Depardon należał do pierwszych zagranicznych fotoreporterów, którzy pracowali wtedy w Berlinie. Był świadkiem otwarcia muru w sektorze francuskim. Utrwalił na zdjęciach obawy przekraczających granicę obywateli NRD, czy władza się nie rozmyśli i czy nie zaatakuje ich w ostatnim momencie. Jednak szybko przekonali się, że mogą być bezpieczni, nastąpił wielki wybuch radości. Uzupełnieniem tych poruszających zdjęć, są póżniejsze, pokazujące zmiany w zjednoczonym Berlinie.

Depardon stał się kronikarzem najważniejszych wydarzeń w dziejach podzielonego Berlina i Niemiec. Utrwalił na swych zdjęciach grozę podziału, zwątpienie, ale także oczekiwanie i radość, aż w końcu entuzjazm. Wybrał dla ukazania tych emocji zdjęcia czarno białe. Stylistycznie wpisały sie one świetnie do tzw. Street Photography. Dla niego ważne były ulotne wrażenia, które układały się w całościową opowieść. Te kamyki tworzące mozaikę, z tak dużą pieczołowitością zbierane przez lata, stworzyły bardzo ciekawą panoramę miasta i ludzi, której częścią jest obecny Berlin.

Zob. Raymond Depardon, Berlin. Fragmente einer deutschen Metropole, Göttingen: Steidl Verlag, 2014.

Wystawę z pracami Depardona można oglądać w Berlinier w Institut Francais (Kurfürstendamm 211) do 20 marca 2015 r.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »